The Hunger Games: Mockingjay - Part 2 (2015)

Jestem zdumiony, że Lionsgate poszło kompletnie inną drogą od tej, jaką Hollywood wytyczyło już dawno temu. Kasowa seria powinna przecież mieć epickie zakończenie. Epickie, czyli z rozmachem, przesytem efektów i scen akcji, w których wszystko powinno być tak napompowane, by każdy kadr wrzeszczał na widzów "TO JUŻ KONIEC". Ale "Kosogłos. Część 2" nie ma w sobie nic z przepychu blockbustera. To film skromny, czerpiący garściami z fantastyki lat 70. ubiegłego wieku. Dlatego też nie ma tu wielkich scen batalistycznych, bardzo niewiele jest dramatyczno-pompatycznych przemówień (najwyraźniej ich limit został wyczerpany w poprzedniej części). Wiele osób może się więc poczuć oszukanymi. Pozbawieni bowiem zostali finału. Ale ja jestem zachwycony.



"Kosogłos. Część 2" okazał się filmem gorzkim, cynicznym. To rzecz niebywała w produkcji przeznaczonej mimo wszystko dla młodzieży. Bohaterstwo zostaje sprowadzone do produktu, którym kupczy się w perfidny sposób. Autentyczna chęć zmiany staje się plasteliną, którą wyrachowane ręce polityków manipulują do woli. Przemoc okazuje się jedyną wartością naszego świata. A państwo jest ideą, która już u podstaw zżera zgnilizna. Jest w tym wszystkim bardzo dużo z ponurych antysystemowych dzieł fantastki okresu zimnej wojny, jak również do anarchistycznej u swych źródeł tradycji amerykańskich "pielgrzymów", którzy przecież porzucili Wielką Brytanię rozczarowani władzą i szukających w Ameryce miejsca na budowę "Nowego Jeruzalem". W kinie skierowanym do masowego odbiorcy, do tego na zakończenie cyklu, coś takiego jest rzadkością tak, że już za tę odwagę twórcy mają u mnie fory.

Szkoda więc, że za sterami "Kosogłosa" stał Francis Lawrence. Jest on niestety wyrobnikiem, który nie potrafi wycisnąć wszystkiego, co oferuje mu materiał wyjściowy. W jego rękach nawet "2001: Odyseja kosmiczna" byłaby po prostu dobrą historią SF i niczym więcej. Najbardziej rozczarowuje pierwszy akt, gdy Katniss zmaga się ze świadomością, że jest tylko bezwolnym tworem propagandowym. Trzyma on niestety poziom pierwszego "Kosogłosa", czyli dużo niczego. Akt drugi wypada już zdecydowanie lepiej, ale zarazem jest najbardziej kontrowersyjny. To własnie tutaj twócy mogli pójść w stronę wojennego rozmachu, a zamiast tego skupili się na działaniach garstki ludzi, którzy większość czasu spędzają poza linią walk. Ale właśnie tutaj solidne rzemieślnicze podstawy reżysera dały najlepsze rezultaty. Szczególnie przypadły mi do gustu sceny w podziemiach, które ubarwił Lawrence odpowiednią dawką survivalowego horroru. Epilog jest nieco za długi, ale i tak jestem pozytywnie zaskoczony spójnością narracji. Mając w pamięci "Kosogłos. Część 1" spodziewałem się, że będzie gorzej.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)