The Boy (2016)
William Brent Bell uparcie próbuje udowodnić, że jest dobrym twórcą horrorów. I niestety wciąż nie potrafi tego uczynić. Choć jakieś światełko nadziei istnieje. W końcu "The Boy" wydało mi się lepsze od "Demonów".
Wszystko dlatego, że "The Boy" ma przynajmniej ciekawy pomysł. Co prawda Bell kompletnie go ignoruje, wybierając drogę najbardziej idiotyczną i do tego sztampową. Zanim jednak wykona jeden z najgorszych twistów w historii horroru, buduje opowieść, która mogła być gatunkowo niejednoznaczna, ale za to wciągająca. Chłopiec-lalka i kobieta po przejściach to fantastyczny pomysł na przewrotną relację. Chora więź matczyna, ale nasączona erotyzmem - w końcu lalka się nie starzeje, ale "istniejący" w niej chłopiec powoli zbliża się do trzydziestki. Kiedy dodamy do tego klimat zjawisk nadprzyrodzonych, doprawimy nowym obiektem uczuć jak i dawnym chłopakiem o brutalnym temperamencie, rzecz szła w naprawdę ciekawym kierunku.
Niestety na tkwiący potencjał Bell i scenarzystka byli kompletnie ślepi. Im wszystkie te pomysły potrzebne były do przygotowania wielkiego zwrotu akcji. Ale to, co miało być punktem kulminacyjnym, okazało się rzeczą, która zniszczyła film. Ostatnie kilkanaście minut "The Boya" boleśnie rozczarowuje i pozbawia złudzeń, że Bell może być kimś więcej niż tylko twórcą słabych horrorów klasy B.
Ocena: 4
Wszystko dlatego, że "The Boy" ma przynajmniej ciekawy pomysł. Co prawda Bell kompletnie go ignoruje, wybierając drogę najbardziej idiotyczną i do tego sztampową. Zanim jednak wykona jeden z najgorszych twistów w historii horroru, buduje opowieść, która mogła być gatunkowo niejednoznaczna, ale za to wciągająca. Chłopiec-lalka i kobieta po przejściach to fantastyczny pomysł na przewrotną relację. Chora więź matczyna, ale nasączona erotyzmem - w końcu lalka się nie starzeje, ale "istniejący" w niej chłopiec powoli zbliża się do trzydziestki. Kiedy dodamy do tego klimat zjawisk nadprzyrodzonych, doprawimy nowym obiektem uczuć jak i dawnym chłopakiem o brutalnym temperamencie, rzecz szła w naprawdę ciekawym kierunku.
Niestety na tkwiący potencjał Bell i scenarzystka byli kompletnie ślepi. Im wszystkie te pomysły potrzebne były do przygotowania wielkiego zwrotu akcji. Ale to, co miało być punktem kulminacyjnym, okazało się rzeczą, która zniszczyła film. Ostatnie kilkanaście minut "The Boya" boleśnie rozczarowuje i pozbawia złudzeń, że Bell może być kimś więcej niż tylko twórcą słabych horrorów klasy B.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz