Amor eterno (2014)
Pierwsze prawdziwie pozytywne zaskoczenie tego roku! Co prawda Marçal Forés jest na moim celowniku już od dłuższego czasu. Jego poprzedni film – "Animals" – kupiłem dawno temu, ale do dziś go nie obejrzałem. Coś mi się jednak zdaje, że szybko nadrobię tę zaległość. "Amor eterno" to kino niepokojące, wkraczające do królestwa Id. Ma w sobie sporo z "Nieznajomego nad jeziorem", ale jest też bardzo przewrotną i perwersyjną zabawą artystyczną z gatunkiem "home invasion".
Jak można domyślić się po tytule, tematem przewodnim filmu jest miłość. Ale przez reżysera jest ona pojmowana w dość specyficzny sposób. Tutaj jest ona siłą pierwotną, odwołującą się do fazy oralnej psychofizycznego rozwoju człowieka. Bohaterowie "Amor eterno" dokonują nie tak znów symbolicznej regresji do czasów, kiedy matka była dla dziecka wyłącznie piersią, a miłość pozostawała tożsama z wszechogarniającym pragnieniem jej pożarcia, pochłonięcia, wcielenia, zespolenia. Miłość jest więc siłą mroczną, totalną, mającą niewiele wspólnego z ugrzecznioną wersją obowiązującą w kulturze. Forés daje temu wyraz nie tylko w finałowej sekwencji, ale również przez fakt, że akcja rozpięta została pomiędzy dwiema przestrzeniami: szkołą (symbolem socjalizacji, domeną superego) a lasem (symbolem nieświadomości, domeną id).
Bardzo spodobał mi się sposób filmowania i opowiadania. Forés świetnie buduje atmosferę niepokoju korzystając z nietypowych kadrów, ciekawych zbitek ujęć i intrygujących decyzji dotyczących dźwięku. Dzięki temu od samego początku czuje się, że coś w tej opowieści jest nie tak. Już z sekwencji otwierającej wyziera dzikość, przemoc połączona z nieokiełznaną namiętnością. To wszystko bardzo mnie zaintrygowało i zafascynowało. Film nie jest też długi, dzięki czemu nie zmęczył mnie i nie popadł w nadmierną artystyczną pretensjonalność (co miejscami mu groziło).
Ocena: 8
Jak można domyślić się po tytule, tematem przewodnim filmu jest miłość. Ale przez reżysera jest ona pojmowana w dość specyficzny sposób. Tutaj jest ona siłą pierwotną, odwołującą się do fazy oralnej psychofizycznego rozwoju człowieka. Bohaterowie "Amor eterno" dokonują nie tak znów symbolicznej regresji do czasów, kiedy matka była dla dziecka wyłącznie piersią, a miłość pozostawała tożsama z wszechogarniającym pragnieniem jej pożarcia, pochłonięcia, wcielenia, zespolenia. Miłość jest więc siłą mroczną, totalną, mającą niewiele wspólnego z ugrzecznioną wersją obowiązującą w kulturze. Forés daje temu wyraz nie tylko w finałowej sekwencji, ale również przez fakt, że akcja rozpięta została pomiędzy dwiema przestrzeniami: szkołą (symbolem socjalizacji, domeną superego) a lasem (symbolem nieświadomości, domeną id).
Bardzo spodobał mi się sposób filmowania i opowiadania. Forés świetnie buduje atmosferę niepokoju korzystając z nietypowych kadrów, ciekawych zbitek ujęć i intrygujących decyzji dotyczących dźwięku. Dzięki temu od samego początku czuje się, że coś w tej opowieści jest nie tak. Już z sekwencji otwierającej wyziera dzikość, przemoc połączona z nieokiełznaną namiętnością. To wszystko bardzo mnie zaintrygowało i zafascynowało. Film nie jest też długi, dzięki czemu nie zmęczył mnie i nie popadł w nadmierną artystyczną pretensjonalność (co miejscami mu groziło).
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz