Little Gay Boy, chrisT is Dead (2012)
Nie, nie, nie. Nie kupuję tego filmu. Lubię niekonwencjonalne, a nawet naciągane użycie symboli, ale to, co zaprezentował Antony Hickling, było sporą przesadą. Owszem, na przestrzeni wieków misterium chrześcijańskiemu próbowano dopisywać różne erotyczne podteksty, ale znak równości, jaki stawia reżyser między nadstawianiem drugiego policzka, cierpienia za wiarę a masochistycznymi skłonnościami i egzystencjalnym chaosem nie ma żadnego logicznego czy emocjonalnego ugruntowania. A bez tego "Little Gay Boy, chrisT is Dead" staje się nadętym manifestem kogoś, kto bardzo chce uchodzić za artystę.
A szkoda, bo gdyby usunąć natrętne aluzje do chrześcijaństwa, "Little Gay Boy, chrisT is Dead" byłby fascynującym obrazem submisywności. Reżyser całkiem sugestywnie zaprezentował wszystkie stany upodlenia - poniżenia, które przynosi cierpienie, ale to cierpienie jest czymś upragnionym. Przykład JC pokazuje, że pożądanie czegoś nie sprawia, że traci to negatywną konotację. Niestety Jezus Chrystus oddający się otyłej matce, lateksowej dominie, obleśnemu staruchowi czy dominującemu szefowi skutecznie psuł wrażenie.
Ocena: 3
A szkoda, bo gdyby usunąć natrętne aluzje do chrześcijaństwa, "Little Gay Boy, chrisT is Dead" byłby fascynującym obrazem submisywności. Reżyser całkiem sugestywnie zaprezentował wszystkie stany upodlenia - poniżenia, które przynosi cierpienie, ale to cierpienie jest czymś upragnionym. Przykład JC pokazuje, że pożądanie czegoś nie sprawia, że traci to negatywną konotację. Niestety Jezus Chrystus oddający się otyłej matce, lateksowej dominie, obleśnemu staruchowi czy dominującemu szefowi skutecznie psuł wrażenie.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz