Sisters (2015)
Czy po czterdziestce można urządzać imprezy w stylu "Supersamca" lub "Projektu X". Z wyglądu tak, czego najlepszym dowodem są "Siostry". Ale choć ilościowo różnicy nie ma, to jakościowo dzieli je przepaść. Niedorzeczności, jakie wyczyniają kinowe nastolatki, wynikają bowiem z braku zrozumienia czym są konsekwencje i odpowiedzialność (nawet jeśli im samym wydaja się, że doskonale pojmują te idee). Z kolei w przypadku dorosłych urządzających szaloną domówkę ich zachowanie jest zawsze funkcją pamięci: chcą zapomnieć, jacy są dziś, i przypomnieć sobie, jacy byli za młodu.
Ta jakościowa zmiana wpływa też na samą narrację. Większa jest tu doza refleksji. Silniejszy jest też nacisk na morał. Młodzieńcze imprezy są wydarzeniami inicjacyjnymi, odsłaniającymi przed bohaterami "prawdę" o dorosłości i stanowiących ostateczne pożegnanie dzieciństwa (symbolizowane przysłowiowym "pierwszym razem"). Dorosłe imprezki próbują w pozytywny sposób sprzedać niewesołą prawdę. Chcą przekonać nas, że rezygnacja jest czymś dobrym, bo jest to oznaka dojrzałości. Szalona impreza jest pożegnaniem z marzeniami i pogodzeniem się z rzeczywistością. A to twórcy filmowi nie potrafią równie atrakcyjnie sprzedać, jak opowieść o przekraczaniu progu dorosłości. I to też widać w "Siostrach". Ten rezygnacyjny ton "ciągnie" całość w dół. A ponieważ film nie jest aż tak zabawny jak niektóre z innych komedii imprezowych, więc ostatecznie pozostał mi po nim niedosyt.
Na szczęście Amy Poehler i Tina Fey doskonale się uzupełniają. Dzięki ich dynamice udało się zamaskować sporo reżysersko-scenariuszowych niedostatków. A sceny, które w innym przypadku raczej nie byłyby zbyt śmieszne, w ich wykonaniu bawiły do łez. Żałuję jednak, że twórcy nie pokusili się o dodanie filmowi jeszcze więcej pikanterii. Spokojnie mogli sobie na to pozwolić.
Ocena: 5
Ta jakościowa zmiana wpływa też na samą narrację. Większa jest tu doza refleksji. Silniejszy jest też nacisk na morał. Młodzieńcze imprezy są wydarzeniami inicjacyjnymi, odsłaniającymi przed bohaterami "prawdę" o dorosłości i stanowiących ostateczne pożegnanie dzieciństwa (symbolizowane przysłowiowym "pierwszym razem"). Dorosłe imprezki próbują w pozytywny sposób sprzedać niewesołą prawdę. Chcą przekonać nas, że rezygnacja jest czymś dobrym, bo jest to oznaka dojrzałości. Szalona impreza jest pożegnaniem z marzeniami i pogodzeniem się z rzeczywistością. A to twórcy filmowi nie potrafią równie atrakcyjnie sprzedać, jak opowieść o przekraczaniu progu dorosłości. I to też widać w "Siostrach". Ten rezygnacyjny ton "ciągnie" całość w dół. A ponieważ film nie jest aż tak zabawny jak niektóre z innych komedii imprezowych, więc ostatecznie pozostał mi po nim niedosyt.
Na szczęście Amy Poehler i Tina Fey doskonale się uzupełniają. Dzięki ich dynamice udało się zamaskować sporo reżysersko-scenariuszowych niedostatków. A sceny, które w innym przypadku raczej nie byłyby zbyt śmieszne, w ich wykonaniu bawiły do łez. Żałuję jednak, że twórcy nie pokusili się o dodanie filmowi jeszcze więcej pikanterii. Spokojnie mogli sobie na to pozwolić.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz