Boulevard (2014)
Najsłabszy film Dito Montiela, jaki widziałem (a nie widziałem tylko jego najnowszego, z LeBeoufem). Jest moim zdaniem niedopracowany już na poziomie scenariusza. Poszczególne postaci zbyt łatwo się zazębiają, a cała historia wydaje się być wygrzebana z początku lat 90.
Przede wszystkim mam problem z relacją Nolan-Leo. Jest ona zbyt symetryczna, bohaterowie są za bardzo kompatybilni. Przede wszystkim nie pasował mi Leo, który zbyt łatwo otworzył się przed Nolanem. Reżyser dopiero na koniec przypomina sobie, że chłopak ma być nieufnym dzikim zwierzęciem, który otwartość i opiekuńczość swojego klienta powinien kwestionować, a wręcz się jej bać, jako zagrażającej kruchemu status quo. Wcześniej, kiedy miałoby to większe znaczenie, Leo się tak nie zachowuje. Postać Nolana też nie jest wygrana. Montiel nie potrafi w przekonujący sposób wykazać dlaczego akurat teraz zainteresował się on odkrywaniem prawdy o sobie samym. Reżyser dorzuca też dwie sceny wybuchów Nolana, ale są to ozdobniki, Montiel ani przez chwilę nie skupia się na tym, co się może naprawdę kryć za oczywistymi z pozoru motywami działania bohatera (a jest tych mrocznych popędów świadomy, skoro sceny wybuchów zostały uwzględnione).
W ogóle nie jest też wygrany najciekawszy wątek historii, czyli relacji Nolana z żoną. Sprowadza się ona do jednej sceny, w której świetnie wypada Kathy Baker. Reszta po prostu jest, gdzieś na drugim planie, jako przysłowiowe ziarnko grochu uwierające głównego bohatera.
Przez to wszystko "Bulwar" sprawia wrażenie pustego, schematycznego i po prostu nudnego.
Ocena: 4
Przede wszystkim mam problem z relacją Nolan-Leo. Jest ona zbyt symetryczna, bohaterowie są za bardzo kompatybilni. Przede wszystkim nie pasował mi Leo, który zbyt łatwo otworzył się przed Nolanem. Reżyser dopiero na koniec przypomina sobie, że chłopak ma być nieufnym dzikim zwierzęciem, który otwartość i opiekuńczość swojego klienta powinien kwestionować, a wręcz się jej bać, jako zagrażającej kruchemu status quo. Wcześniej, kiedy miałoby to większe znaczenie, Leo się tak nie zachowuje. Postać Nolana też nie jest wygrana. Montiel nie potrafi w przekonujący sposób wykazać dlaczego akurat teraz zainteresował się on odkrywaniem prawdy o sobie samym. Reżyser dorzuca też dwie sceny wybuchów Nolana, ale są to ozdobniki, Montiel ani przez chwilę nie skupia się na tym, co się może naprawdę kryć za oczywistymi z pozoru motywami działania bohatera (a jest tych mrocznych popędów świadomy, skoro sceny wybuchów zostały uwzględnione).
W ogóle nie jest też wygrany najciekawszy wątek historii, czyli relacji Nolana z żoną. Sprowadza się ona do jednej sceny, w której świetnie wypada Kathy Baker. Reszta po prostu jest, gdzieś na drugim planie, jako przysłowiowe ziarnko grochu uwierające głównego bohatera.
Przez to wszystko "Bulwar" sprawia wrażenie pustego, schematycznego i po prostu nudnego.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz