High-Rise (2015)

Trzy poprzednie filmy Bena Wheatleya nie rozczarowały mnie (choć "A Field in England" było słabsze). Tym razem przyszedł potężny zawód. "High-Rise" było nieznośnie manieryczne. Wheatley bawi się tu formami, które wcześniej potrafił w wyrafinowany i nietuzinkowy sposób wykorzystywać. Tu pełnią jedynie funkcję konfetti. Dawkowane może jeszcze by mnie tak nie irytowały, jednak w dwugodzinnym obrazie wywoływały mdłości i irytację.



Ale jednego nie mogę reżyserowi odmówić. Stworzył doskonałą kopię filmu z lat 70. Gdyby pokazywało się go razem z "Mechaniczną pomarańczą" czy "Ucieczką Logana", to na pierwszy a nawet drugi rzut oka "High-Rise" nie odstawałby od nich sprawiając wrażenie, jakby wszystkie trzy powstały w tym samym czasie. Niestety nie potrafiłem być pod wrażeniem zręczności Wheatleya. A wszystko dlatego, że nie wymagał ode mnie żadnego intelektualnego czy emocjonalnego zaangażowania/

Niby jest tu sporo możliwości do interpretacji, bo Wheatley zrobił dużo, żeby nasączyć materię filmową metaforami i symbolami. Są one jednak tak czytelne, że nie miałem naprawdę nic do roboty – wszystko zostało mi wyłożone, ładnie opakowane i podane tak, żebym nie miał wątpliwości, jak bardzo Wheatley egzorcyzmuje tym filmem demony panoszące się w świadomości społecznej Anglików lat 70. Pytanie, po co to robi, pozostało bez odpowiedzi.

W tym wszystkim spodobały mi się dwie rzeczy: Luke Evans stylizowany na przedstawiciela brytyjskiej klasy robotniczej i obie wersje "SOS" Abby.

Ocena: 3

Komentarze

  1. Właśnie skończyłem "Wieżowiec" Ballarda. I o ile byłem nagrzany na film przed lekturą (ze względu na osobę reżysera) to po książce jestem już trochę mniej. To kolejny opowieść o tym jak to ludzie stają się bestiami w warunkach szczególnych. W tym konkretnym przypadku było to tak mało prawdopodobne, że głowa mnie już bolała gdy po raz kolejny czytałem, jak to jest już gorzej i gorzej i jest więcej śmieci i kolejni gliniarze są odsyłani (uspokajani przez mieszkańców). I w zasadzie przez tą krótką skądinąd lekturę czytałem o degradacji moralności. Ja rozumiem, że Ballard chciał przede wszystkim pokazać iż patologia nie wybiera i może się pięknie przedstawić i u boku profesora i u boku kryminalisty. Ale... byłem znudzony. Za dużo tego już było w kinie i na film pójdę źle nastawiony. No i jeszcze Twoja recenzja. Echh :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takim podejściu do literackiego pierwowzoru, to obawiam się, że filmowa wersja też nie bardzo się Tobie spodoba. Chyba że od fabuły odwrócą Twoją uwagę chwyty wizualne, którymi się posiłkuje reżyser

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)