The Huntsman: Winter's War (2016)
Kolejny film, którego tytuł wprowadza w błąd. Tak jak "Batman v Superman" wcale nie jest o walce dwóch superbohaterów, tak tutaj nie ma żadnej wojny ("Winter's War"). W ogóle, konflikt ma tu dość szczątkową postać. Królowa Lodu przez większość filmu jest postacią wycofaną, która raczej nie budzi grozy. Z kolei Ravenny jest za mało, by jej piętno dało się odczuć. Jest to rzecz symptomatyczna dla obecnych hollywoodzkich produkcji: większość z nich nie wykorzystuje mocy kryjącej się w czarnych charakterach, a konflikty rozgrywane są na odległość (lub wcale), aż do finału. Tak było w "Fantastycznej Czwórce", wspomnianym "Batmanie v Supermanie", w "Księdze dżungli", tak jest i tutaj. Takie podejście nie bardzo mi odpowiada.
Ale "Łowca i Królowa Lodu" nie okazała się aż tak złym filmem, jak się tego spodziewałem. Oczywiście w porównaniu z poprzednią częścią, jest to potężny regres. Jednak debiutujący w roli reżysera specjalista od efektów Cedric Nicolas-Troyan nie poległ w zmaganiach z materiałem. Owszem, wizualnie nie jest to arcydzieło, a scenariusz jest schematyczny i miejscami niedopracowany (postaci potrafią znikać bez powodu i pojawiać się jak za poruszeniem magicznej różdżki), ale sami bohaterowie są fajni, a relacje między nimi przynajmniej jako tako zarysowane (co niestety w tego rodzaju opowieściach nie jest normą). Hemsworth jako Łowca, Chastain jako Łowczyni tworzą uroczą parę i w dużej to więź łącząca ich bohaterów trzyma film w kupie. Brytyjczycy zaś stanowią element humorystyczny, nawet jeśli może aż nazbyt stereotypowy.
W sumie całość obejrzałem bez bólu głowy, na co (nie do końca) byłem gotowy.
Ocena: 5
PS. Dwarf tłumaczone jako karzeł? Czyżbyśmy się cofnęli do XIX wieku? W nomenklaturze fantasy już dawno nie jest to forma właściwa. Choć może powinienem się cieszyć, że tłumacz nie inspirował się Łozińskim i nie wybrał słowa "krzat".
Ale "Łowca i Królowa Lodu" nie okazała się aż tak złym filmem, jak się tego spodziewałem. Oczywiście w porównaniu z poprzednią częścią, jest to potężny regres. Jednak debiutujący w roli reżysera specjalista od efektów Cedric Nicolas-Troyan nie poległ w zmaganiach z materiałem. Owszem, wizualnie nie jest to arcydzieło, a scenariusz jest schematyczny i miejscami niedopracowany (postaci potrafią znikać bez powodu i pojawiać się jak za poruszeniem magicznej różdżki), ale sami bohaterowie są fajni, a relacje między nimi przynajmniej jako tako zarysowane (co niestety w tego rodzaju opowieściach nie jest normą). Hemsworth jako Łowca, Chastain jako Łowczyni tworzą uroczą parę i w dużej to więź łącząca ich bohaterów trzyma film w kupie. Brytyjczycy zaś stanowią element humorystyczny, nawet jeśli może aż nazbyt stereotypowy.
W sumie całość obejrzałem bez bólu głowy, na co (nie do końca) byłem gotowy.
Ocena: 5
PS. Dwarf tłumaczone jako karzeł? Czyżbyśmy się cofnęli do XIX wieku? W nomenklaturze fantasy już dawno nie jest to forma właściwa. Choć może powinienem się cieszyć, że tłumacz nie inspirował się Łozińskim i nie wybrał słowa "krzat".
Tutaj się coś zjadło "i w dużej to więź ich bohaterów trzyma".
OdpowiedzUsuńNie rozumiem też, czemu Pan tutaj wystawił inną ocenkę niż na naszym ukochanym portalu zwanym w skrócie "fw".
słuszna uwaga co do oceny, początkowo zastanawiałem się nad daniem 6, ale w końcu doszedłem do wniosku, że to za dużo, najwyraźniej z rozpędu tutaj postawiłem 6
Usuńw zdaniu nic nie zjadło, ale rozumiem, że mogło być nieczytelne, teraz chyba już jest jaśniej