The Jungle Book (2016)

Jon Favreau zrobił "Księgę dżungli" o kilka lat za późno. Tak się bowiem składa, że jej wartkością podstawową (a może nawet jedyną) jest strona wizualna. Efekty komputerowe robią imponujące wrażenie. Zwierzęta wyglądają prawie jak żywe. Chwilami iluzja co prawda zawodzi (na przykład, kiedy Shere Khan skacze po kamieniach), ale w wielu scenach wilki, pantera, małpy wyglądają perfekcyjnie. Jako rzecz przekonująca o wartości CGI, jest to film niezastąpiony.



Problem polega na tym, że nie jest pierwszym tytułem, któremu udało się stworzyć równie wiarygodne postaci przy pomocy komputerów. A inni mają jeszcze coś więcej: historię (na przykład obie części "Planety małp"). Tymczasem "Księga dżungli" traktuje oryginał po macoszemu. U Favreau historia Mowgliego sprowadza się do średnio ze sobą powiązanych scenek rodzajowych. Co oczywiście dzieciakom nie będzie przeszkadzać, mnie jednak odbierało całą przyjemność z oglądania. Konflikt pomiędzy Shere Khanem a Mowglim praktycznie nie istnieje, bo rozgrywa się korespondencyjnie. Shere Khan grozi innym, ale Mowgli o tym nie wiem, a kiedy się dowiaduje, jesteśmy już prawie na końcu filmu. Cała intryga polega więc na tym, że tygrys sobie leży i opowiada bajeczki, a Mowgli sobie łazi spotykając Baloo i Króla Louiego. Żeby było fajniej, od czasu do czasu mamy jakąś scenę akcji, a ponieważ jest to Disney, to nawet zdarzają się piosenki.

Favreau zdaje się w ogóle nie zauważać, jak głęboką opowieścią jest historia Mowgliego. Nie próbuje nawet pokazać, że czasami dobre chęć mogą być szkodliwe. Co prowadzi do jednej z najbardziej groteskowych scen, kiedy Mowgli wywołał pożaru lasu. To prawda, że niechcący, ale zarazem jest to wyraz jego prawdziwej natury, ponieważ inne zwierzę nawet nieumyślnie nie mogłoby zaprószyć ognia tak, jak on to zrobił. Jednak dla Favreau pożar jest po prostu impulsem mającym wzmocnić dramaturgię finału, jest to dynamiczne tło i nic więcej. Tak postępowanie prowadzi do tego, że "Księga dżungli" kończy się bardzo dwuznacznym morałem: przemoc jest dobra, ale pod warunkiem, że znajdziesz dla niej właściwe uzasadnienie. Idealna lekcja dla przyszłych demagogów.

"Księga dżungli" wypada więc blado w porównaniu z niedawną disnejowską animacją, "Zwierzogrodem", która miała historię bardzo aktualną i inteligentną, a także uroczego leniwca, który chyba zostanie najlepiej zapamiętaną postacią filmu. Takiego leniwca boleśnie brakuje w "Księdze dżungli".

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)