Love & Mercy (2014)

Formuła "2w1" w kinie rzadko kiedy się sprawdza. Regułę tę potwierdza "Love & Mercy". Składa się on z dwóch tematycznie powiązanych filmów, z których tylko jeden ma rację bytu i jest interesujący. Drugi stanowi jedynie niepotrzebnie rozciągnięte w czasie post sctriptum.



Filmem, który się udał, jest ten opowiadający o młodszej wersji Briana Wilsona. Choć jest to w gruncie rzeczy typowa biografia artysty, to reżyserowi udało się uczynić z niej opowieść żywą, sugestywną, pełną emocji. Spodobała mi się kreacja Paula Dano. Spodobały mi się te sekwencje, w których zobrazowane są "szaleńcze" przeżycia bohatera, jak choćby scena świętowania sukcesu "Good Vibrations". Bill Pohlad fajnie pokazuje uwodzicielską stronę nienormatywnego odbierania rzeczywistości, wszystkie możliwości, jakie się za tym kryją, ale też wskazuje na cenę, jaką trzeba za to zapłacić.

Drugi film, o starszej wersji Briana, teoretycznie próbuje mówić o tym samym, ale jakoś to nie wychodzi. Nie sprawdza się Cusack (choć fajnie, że jednak od czasu do czasu dostaje role, w których ma możliwość coś zagrać). Wątek miłosny opowiedziany jest "na lenia", odhaczając wszystkie punktu ze standardowego filmowego konspektu tak, że trudno miejscami uwierzyć, że podstawę stanowią prawdziwe wydarzenia. Nie podobał mi się też Giamatti, który podobną rolę zagrał już w "Straight Outta Compton" (tak, wiem, że grał w nim później, ale ja widziałem go w nim wcześniej). Składa się to wszystko na historię mdłą i zwyczajnie nudną. Nie na tyle, by przekreślić dobro czynione przez opowieść z Dano w roli głównej, ale wystarczająco, by zepsuć odbiór całości.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)