Bus 657 (2015)
"Człowiek mafii" to męski ekwiwalent kina dla kobiet. Niby mamy tutaj akcję, przestępczy skok, potem desperackie wzięcie zakładników, walkę ze skorumpowanymi glinami i próbę wykaraskania się z sytuacji bez wyjścia. Ale w rzeczywistości nie działanie jest tu ważne, a uczucia. Główny bohater chce być rycerskim ojcem, który uratuje z opresji swoją małą córeczkę. Po drugiej stronie barykady stoi bezwzględny mafiozo, który żył zgodnie z własnym kodeksem postępowania, a teraz – w obliczu swojej własnej śmiertelności – zaczyna rozumieć, że utraci coś niezwykłego: człowieczeństwo i rodzinę. I to właśnie te dwa dramaty napędzają akcję i to im podporządkowane są wszystkie wydarzenia, jakie widzimy na ekranie.
Brzmi może mało zachęcająco, ale "Człowiek mafii" nie jest aż tak złym filmem, jak można się tego było spodziewać widząc nazwisko De Niro (ten ostatnio zalicza jedną wtopę po drugiej). To solidne vhs-owe kino, na które zapewne dziś nie ma takiego zapotrzebowania co 20 lat temu. Dziś jest to raczej zapchajdziura, którą można włączyć sobie wtedy, kiedy trzeba coś zrobić w domu, ale nie chce się tego robić w ciszy.
Tego, co mi naprawdę szkoda, to gwiazd akcji, których zaangażowano całkiem sporo. Obsadzone je jednak w rolach, w których nie mogą się wykazać, przez co sens ich angażu staje się niejasny (delikatnie to ujmując).
Ocena: 6
Brzmi może mało zachęcająco, ale "Człowiek mafii" nie jest aż tak złym filmem, jak można się tego było spodziewać widząc nazwisko De Niro (ten ostatnio zalicza jedną wtopę po drugiej). To solidne vhs-owe kino, na które zapewne dziś nie ma takiego zapotrzebowania co 20 lat temu. Dziś jest to raczej zapchajdziura, którą można włączyć sobie wtedy, kiedy trzeba coś zrobić w domu, ale nie chce się tego robić w ciszy.
Tego, co mi naprawdę szkoda, to gwiazd akcji, których zaangażowano całkiem sporo. Obsadzone je jednak w rolach, w których nie mogą się wykazać, przez co sens ich angażu staje się niejasny (delikatnie to ujmując).
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz