The Informers (2008)
Początek lat 80. Czas, kiedy umarła beztroska i narodził się strach przez intymnością, która mogła zarażać śmiercią. Ale czy aby na pewno. Jak przekonuje Bret Easton Ellis, autor literackiego pierwowzoru i współscenarzysta filmu, jest to złudzenie. Nic tak naprawdę nie umarło... no, może samą iluzją. W "Informers" beztroska nie jest wcale objawem radości i wolności. Beztroska bohaterów filmu jest objawem skrajnego nihilizmu. To konsekwencja bólu, nieznośnej niepewności tego, kim się jest, kim chce się być, kim są dla nas inni. Zawód rodzicami, pustka egzystencjalna, brak myślenia perspektywicznego. Nadejście AIDS w tym świecie nie jest nową epidemią, jest starym lękiem ubranym w nowe, bardziej widoczne szaty. A i tak nadejście tej choroby jest prawie niezauważone. Bo jak w ciemnościach ujrzeć mroczne zagrożenie?
"Informers" mogło być świetnym studium ludzkiej psychiki podanym przez pryzmat bardzo charakterystycznego okresu we współczesnej kulturze. Ale Ellis niestety nie jest nawet w połowie tak dobrym scenarzystą co powieściopisarzem. Czego nie potrafił też zamaskować reżyser. Daje to film dość przeciętny intelektualnie, ze standardowym zestawem symboli lat 80. Bohaterowie są puści nie tylko w środku, ale też w swojej prezentacji. Żadna z postaci nie potrafiła przyciągnąć mojej uwagi. Żadna nie wydaje się nieść ze sobą choćby ziarno autentyzmu. Wszystko jest to nieznośnie poprawne i oczywiste. A kiedy bohaterowie próbują zagrać coś z większym zaangażowanie, wypada to sztucznie i aż nazbyt natarczywie.
Ocena: 5
"Informers" mogło być świetnym studium ludzkiej psychiki podanym przez pryzmat bardzo charakterystycznego okresu we współczesnej kulturze. Ale Ellis niestety nie jest nawet w połowie tak dobrym scenarzystą co powieściopisarzem. Czego nie potrafił też zamaskować reżyser. Daje to film dość przeciętny intelektualnie, ze standardowym zestawem symboli lat 80. Bohaterowie są puści nie tylko w środku, ale też w swojej prezentacji. Żadna z postaci nie potrafiła przyciągnąć mojej uwagi. Żadna nie wydaje się nieść ze sobą choćby ziarno autentyzmu. Wszystko jest to nieznośnie poprawne i oczywiste. A kiedy bohaterowie próbują zagrać coś z większym zaangażowanie, wypada to sztucznie i aż nazbyt natarczywie.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz