The Search (2014)
"Rozdzieleni" to dwa filmy w jednym. Ich tematem przewodnim jest wojna w Czeczenii sprzed dwóch dekad. Ale równie dobrze akcja mogłaby się rozgrywać w Syrii, Turcji, na Ukrainie lub w dziesiątkach innych miejsc na Ziemi.
Pierwszy film jest historią zetknięcia dwóch obcych światów. On jest 9-letnim Czeczenem. Ona Francuską pracującą dla ONZ. Hadżi był świadkiem śmierci swoich rodziców. Przekonany, że został sam z malutkim bratem, ucieka. Brata porzuca na progu domu obcych ludzi. Potem błąka się, aż trafi do domu Carole. Kobieta przygarnia go, choć nie jest idealną osobą do opieki nad dziećmi. Nie mogą się porozumieć, a jednak powoli nawiązuje się między nimi więź. Dzięki niej Carole straci trochę swojego naiwnego entuzjazmu, ale zamiast tego zyska satysfakcję czynienia czego namacalnie dobrego. Hadżi z kolei otrzyma niezbędny czas, by okrzepnąć po wojennym szoku.
Jest to optymistyczna opowieść o ludzkiej wspólnocie, która wykracza poza podziały kulturowe, językowe i wiekowe. To opowieść prosta, ale wzruszająca. Cynik we mnie trochę się krzywił na optymizm, jaki reżyser próbował wykrzesać z całej tej historii. Ale tylko w kilku miejscach przeginał sięgając po tanie obrazki rodem z reklamy ubezpieczeń na życie. Reszta trzymana była w ryzach i dzięki temu podziałała na mnie. Dałem się porwać tej bajce.
Tym bardziej, że druga historia optymistyczna wcale nie jest. To opowieść o zwyczajnym nastolatku, który wkracza do piekła jakim jest żołnierka. Hazanavicius pokazuje stopniowy proces odzierania jednostki z jej człowieczeństwa definiowanego poprzez moralność i skrupuły. Reżyser pokazuje, że "fala" jest niezbędnym elementem wychowywania żołnierzy, a nie zwyrodnieniem sztywnej struktury hierarchicznej. Fala działa niczym piec hutniczy, wypalając z jednostki wszystkie "nieczystości". To, co pozostaje, gotowe jest ruszyć na front, gotowe jest zabijać i śmiać się z tego. Bo tym, czym łzy są dla ofiar, tym śmiech jest dla oprawców – to forma obrony przed nieludzkimi warunkami tworzonymi przez wojnę.
Ta historia jest okrutna, brutalna, pełna brudu, cynizmu i smutku. Pokazuje, jak kruchą istotą jest człowiek, jak łatwo jest złamać jego ducha, jak niewiele trzeba, by dla przetrwania zaprzedać duszę diabłu.
Oczywiście obie historie Hazanaviciusa nie mówią nic nowego o wojnie i ludziach. Ale reżyser stworzył wiarygodne portrety osobowościowe i potrafił uniknąć leniwego kopiowania cudzych pomysłów. To jest jego opowieść i jako taka prezentuje się solidnie i autentycznie. Jedyne, co nie do końca mnie przekonało, to sam podział na dwie historie. Wydaje mi się, że reżyser lepiej wyszedłby, gdyby nie próbował zaprezentować dwóch stron medalu. Osobiście wolałbym tylko historię o rosyjskim nastolatku i jego drodze przez wszystkie kręgi piekła.
Ocena: 7
Pierwszy film jest historią zetknięcia dwóch obcych światów. On jest 9-letnim Czeczenem. Ona Francuską pracującą dla ONZ. Hadżi był świadkiem śmierci swoich rodziców. Przekonany, że został sam z malutkim bratem, ucieka. Brata porzuca na progu domu obcych ludzi. Potem błąka się, aż trafi do domu Carole. Kobieta przygarnia go, choć nie jest idealną osobą do opieki nad dziećmi. Nie mogą się porozumieć, a jednak powoli nawiązuje się między nimi więź. Dzięki niej Carole straci trochę swojego naiwnego entuzjazmu, ale zamiast tego zyska satysfakcję czynienia czego namacalnie dobrego. Hadżi z kolei otrzyma niezbędny czas, by okrzepnąć po wojennym szoku.
Jest to optymistyczna opowieść o ludzkiej wspólnocie, która wykracza poza podziały kulturowe, językowe i wiekowe. To opowieść prosta, ale wzruszająca. Cynik we mnie trochę się krzywił na optymizm, jaki reżyser próbował wykrzesać z całej tej historii. Ale tylko w kilku miejscach przeginał sięgając po tanie obrazki rodem z reklamy ubezpieczeń na życie. Reszta trzymana była w ryzach i dzięki temu podziałała na mnie. Dałem się porwać tej bajce.
Tym bardziej, że druga historia optymistyczna wcale nie jest. To opowieść o zwyczajnym nastolatku, który wkracza do piekła jakim jest żołnierka. Hazanavicius pokazuje stopniowy proces odzierania jednostki z jej człowieczeństwa definiowanego poprzez moralność i skrupuły. Reżyser pokazuje, że "fala" jest niezbędnym elementem wychowywania żołnierzy, a nie zwyrodnieniem sztywnej struktury hierarchicznej. Fala działa niczym piec hutniczy, wypalając z jednostki wszystkie "nieczystości". To, co pozostaje, gotowe jest ruszyć na front, gotowe jest zabijać i śmiać się z tego. Bo tym, czym łzy są dla ofiar, tym śmiech jest dla oprawców – to forma obrony przed nieludzkimi warunkami tworzonymi przez wojnę.
Ta historia jest okrutna, brutalna, pełna brudu, cynizmu i smutku. Pokazuje, jak kruchą istotą jest człowiek, jak łatwo jest złamać jego ducha, jak niewiele trzeba, by dla przetrwania zaprzedać duszę diabłu.
Oczywiście obie historie Hazanaviciusa nie mówią nic nowego o wojnie i ludziach. Ale reżyser stworzył wiarygodne portrety osobowościowe i potrafił uniknąć leniwego kopiowania cudzych pomysłów. To jest jego opowieść i jako taka prezentuje się solidnie i autentycznie. Jedyne, co nie do końca mnie przekonało, to sam podział na dwie historie. Wydaje mi się, że reżyser lepiej wyszedłby, gdyby nie próbował zaprezentować dwóch stron medalu. Osobiście wolałbym tylko historię o rosyjskim nastolatku i jego drodze przez wszystkie kręgi piekła.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz