Bad Country (2014)
Niewiele mam do powiedzenia na temat "Krainy złoczyńców". Gdyby nie całkiem przyzwoita obsada, byłby to film kompletnie nijaki. Nie, żeby w obecnej formie film zapadał w pamięci. Reżyser zrobił bowiem wszystko, by wymazać ze swojego dzieła jakiekolwiek ślady oryginalności i wyjątkowości.
"Kraina złoczyńców" jest więc filmem schematycznym. Miejscami miałem wrażenie, że zbiór bohaterów jest czysto przypadkowy, że zostali oni wygenerowani przez jakiś mało zaawansowany program po to, by prosta fabuła miała szansę zaistnieć na ekranie. Najgorzej wyszedł na tym Matt Dillon, którego Jesse Weiland przy innym reżyserze za sterami mógł się stać fascynującym antybohaterem. Jest to przecież bezwzględny zabójca, który jednak za sprawą młodej żony i świeżo narodzonego dziecka chce się zmienić. Ale świat ma wobec niego inne plany. Jego losy są tragiczne i mają w sobie wyraźne elementy mitotwórcze. Niestety reżyser wszystko to zmiażdżył na humusową papkę, którą podał bez przypraw i dodatków.
Co gorsza całość zaśmiecają niedopracowane wątki poboczne (postać ojca policjanta granego przez Dafoe'a). W efekcie "Kraina złoczyńców" nie jest niczym więcej jak zapchajdziurą ramówki podrzędnej stacji telewizyjnej. Całość ratuje zaskakująco brutalna (jak na resztę filmu) finałowa rozróba. Ale nawet tutaj rzucają się w oczy braki w reżyserskich umiejętnościach jego twórcy.
Ocena: 4
"Kraina złoczyńców" jest więc filmem schematycznym. Miejscami miałem wrażenie, że zbiór bohaterów jest czysto przypadkowy, że zostali oni wygenerowani przez jakiś mało zaawansowany program po to, by prosta fabuła miała szansę zaistnieć na ekranie. Najgorzej wyszedł na tym Matt Dillon, którego Jesse Weiland przy innym reżyserze za sterami mógł się stać fascynującym antybohaterem. Jest to przecież bezwzględny zabójca, który jednak za sprawą młodej żony i świeżo narodzonego dziecka chce się zmienić. Ale świat ma wobec niego inne plany. Jego losy są tragiczne i mają w sobie wyraźne elementy mitotwórcze. Niestety reżyser wszystko to zmiażdżył na humusową papkę, którą podał bez przypraw i dodatków.
Co gorsza całość zaśmiecają niedopracowane wątki poboczne (postać ojca policjanta granego przez Dafoe'a). W efekcie "Kraina złoczyńców" nie jest niczym więcej jak zapchajdziurą ramówki podrzędnej stacji telewizyjnej. Całość ratuje zaskakująco brutalna (jak na resztę filmu) finałowa rozróba. Ale nawet tutaj rzucają się w oczy braki w reżyserskich umiejętnościach jego twórcy.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz