Demolition (2015)

Jean-Marc Vallée w "Destrukcji" próbuje uchwycić ludzką duszę. Nie jest to łatwe, ponieważ ta jest bytem chimerycznym, paradoksalnym. Dlatego też reżyser wrzuca bohaterów w sytuację skrajną – żałobę. Ta ekstremalność uwypukla skomplikowaną strukturę ludzkiej psychiki, której nie sposób ogarnąć, nazwać, którą się doświadcza, lecz przeżycie to jest tak totalnie obezwładniające, że uniemożliwia nam zrozumienie tego, co się dzieje. Bo jak można pojąć fakt, że główny bohater był mężem zmarłej w wypadku kobiety, choć w gruncie rzeczy żył obok niej a nie z nią? Jak ogarnąć to, że jej nie kochał, choć przecież łączyła ich miłość? Jak ma sam zrozumieć to, co czuje po stracie żony? Dlaczego tęskni, choć za życia mało go obchodziła? A może wcale nie jest mu smutno z jej powodu? Może to poczucie winy, że nie jest mu smutno, tak go przytłacza? Reżyser pokazuje, że przeżycia wewnętrzne człowieka wymykają się możliwości poznania i nazwania. Można tylko reagować i próbować "wyrównać ciśnienia" pomiędzy światem zewnętrznym a wewnętrznym. Czasem możliwe jest to wyłącznie poprzez destrukcję.



I kiedy chodzi o samą grę Jake'a Gyllenhaala, to misja reżysera, by sugestywnie przekazać widzom te wewnętrzne zawirowania, sprawdza się. Gyllenhaal może korzysta tu ze swojej standardowej gamy aktorskich trików, ale to tylko świadczy o tym, że został odpowiednio obsadzony. Jest też wiele scen, które bardzo mi się podobały. Ale jednocześnie wielokrotnie coś mi tu nie pasowało, coś zgrzytało. Mam wrażenie, jakby reżyser za mocno eksperymentował z dysonansami narracyjnymi, co do niczego dobrego nie doprowadziło. Raz film wzlatuje w stratosferę onirycznego zamazywania granic między jawą a snem, a za chwilę mocno kroczy po ziemi trzęsąc obrazem w imitacji materiału reporterskiego. Sama opowieść co chwilę gubi tempo, potyka się, podchwytuje coraz to nowe wątki, które zamiast wzbogacać fabułę tylko ją zaśmiecają.

Vallée próbował pójść na kompromis, ale w przyjętej przez niego estetyce był on niemożliwy do przyjęcia. Dlatego też albo jest tu za dużo różnych pomysłów zarówno w treści jak i w formie albo zdecydowanie za mało. Sądzę, że bardziej jednoznacznie określony film przypadłby mi bardziej do gustu. Niemniej jednak, choć sporo narzekam na "Destrukcję", to mimo wszystko nie jest to rzecz taka najgorsza. I nie tylko Gyllenhaal ale też i reszta obsady sprawuje się tu całkiem dobrze.

Ocena: 6

PS. Naprawdę bardzo intryguje mnie to, jak często w amerykańskim kinie, osobą stanowiącą wsparcie dla innych, mentorem, duchowym odnowicielem jest wrakiem człowieka. Główny bohater idealnie wpisuje się w całą plejadę filmowych postaci, które są (auto)destrukcyjne, cierpią i nie potrafią sobie poradzić z tym bólem, ale jakimś cudem wynikające z tego zachowanie jest odświeżającym źródłem, które dokonuje przemiany w innych osobach.

Komentarze

Chętnie czytane

היום שאחרי לכתי (2019)

The Entitled (2011)

Son of a Gun (2014)

Non accettare i sogni dagli sconosciuti (2015)

Security (2017)