Je me tue à le dire (2016)

Sięgając po "O matko! Umrę..." nie miałem żadnych oczekiwań. Może dlatego byłem miło zaskoczony. Xavier Seron stworzył bowiem ponury obraz mężczyzny, który zostaje skonfrontowany ze świadomością własnej śmiertelności. Teoretycznie umierająca jest jego matka. Jednak relację, jaka łączy go z rodzicielką, trudno nazwać zdrową. I kiedy ona zapada na raka, choroba "udziela się" i jemu.



Jednak Seron nie opowiada o dylematach, dramatach, lękach, obsesjach bohatera. Reżyser postawił na kino ekspresyjne. Mówienie zastąpił pokazywaniem, stąd w filmie sporo jest scen pozornie bezsensownych, wtrętów z zupełnie innego porządku. Ale tutaj działają, bo są nośnikami emocji, a nie idei. Seron po mistrzowsku operuje też czarnym humorem, który u niego miejscami jest naprawdę bardzo czarny. Ale to też działa na emocje, pokazuje bowiem absurdalność sytuacji funkcjonowania w permanentnym stanie świadomości umierania. Bo żyć znaczy przecież umierać. Taka jest natura biologicznego organizmu. Większość ludzi jednak na co dzień o tym nie myśli. Główny bohater praktycznie niczym innym nie potrafi zaprzątnąć swojej głowy. Humor jest więc ostatnią, desperacką deską ratunku. Ale odsłania tylko bezsensowność istnienia, które samo w sobie zdaje się być żartem.

Jestem pod sporym wrażeniem pomysłu Serona. Ale niestety wykonanie nie do końca mnie przekonało. Jak na mój gust całość nie jest właściwie wyważona. Jakby reżyser zamiast na wyrazisty i konkretny głos artystyczny mimo wszystko postawił na kompromis. Sceny czystego absurdu są zbyt delikatne. Wątki nie są równomiernie rozplanowane. A religijna symbolika nie zawsze się sprawdza. Ale jego poczucie humoru całkowicie mi odpowiadało.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)