Maudite Poutine (2016)

Jednego reżyserowi Karlowi Lemieux nie mogę odmówić. Facet ma wyczucie obrazu. "Maudite Poutine" jest filmem czarno-białym z dość surowymi zdjęciami, a mimo to ma w sobie piękno, coś magnetycznego, co przykuwa wzrok. Lemieux czyni z filmu zmysłowe przeżycie i jak mało kto potrafił zbudować klimat niepokoju i desperacji. Film ma świetny wizualnie początek, a później może pochwalić się kilkoma fantastycznymi sekwencjami, gdzie obraz i dźwięki (nie zawsze można to, co słychać, nazwać muzyką) tworzą wizję świata jednostki na krawędzi rozpadu. Reżyser świetnie oddaje stan ducha postaci, pozwolił mi poczuć coś więcej niż tylko echo subiektywnych doświadczeń bohaterów.



Do tego wszystkiego podobała mi się też gra Jeana-Simona Leduca. Jest w nim coś, co idealnie rezonowało z klimatem filmu Lemieux. Świetnie sprawdzał się czy to na początku, kiedy najpierw w jego bohaterze narasta strach, a potem ulga miesza się ze wstydem albo pod koniec, kiedy desperacko próbuje znaleźć rozwiązanie z sytuacji bez wyjścia.

Cała otoczka "Maudite Poutine" jest świetna. Problem niestety w tym, że fabuła nie dorasta jej do pięt. Przez to w filmie wyraźnie czuje się dysonans między tym, co jest opowiadane, a tym, jak to jest opowiadane. Fabuła jest banalnie prosta, a w niektórych miejscach robi się wręcz histerycznie głupiutka.  Z kolei forma obiecuje przenikliwość i inteligencję. Stąd trochę czułem się zawiedziony historią. Wydaje mi się, że spokojnie reżyser mógł z bohaterów wycisnąć więcej. Ale za scenę finałową z bratem głównego bohatera, ma u mnie reżyser plus.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)