This Is Where I Leave You (2014)
Wiedziałem, że "Powiedzmy sobie wszystko" nie spodoba mi się. Mam już dość filmów opowiadających o członkach rodziny, którzy spotykają się z okazji pogrzebu i zaczynają ze sobą rozmawiać, prać brudy, odkrywać to, kim naprawdę są (lub z kim powinni być) i dostają drugą szansę na szczęście. Powinno zostać ogłoszone 10- lub 15-letnie moratorium na kręcenie takich filmów. Niech ten temat się uleży. Może po latach przerwy odzyska świeżość albo twórcy znajdą nowy sposób na jego poruszanie.
Mimo tego, że nie spodziewałem się niczego dobrego i tak chciałem "Powiedzmy sobie wszystko" zobaczyć. A powód tego był jeden: obsada. Kiedy na ekranie spotykają się Bateman, Fey, Fonda, Byrne, Stroll, Hahn i Olyphant, to po prostu nie mogłem sobie odmówić przyjemności ich oglądania. I choć większość z nich odgrywa mało efektowne rólki, to niektórzy wypadli całkiem nieźle. Spodobała mi się przede wszystkim Fonda, która ostatnio wypada na ekranie nieźle, choć niestety grywa głównie w przeciętnych filmach (co widać i tutaj). Byrne też była niezła, za to Hahn znów przemyka gdzieś na drugim planie mając ledwie dwie sceny, w których można ją zauważyć.
Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie sympatia dla obsady, to nie dotrwałbym do końca filmu. Wszystko tu jest przewidywalne do bólu. Twórcy naprawdę nie zrobili nic, by choć trochę urozmaicić schemat, który od dobrych dwóch dekad pozostaje w amerykańskim kinie niezmieniony.
Ocena: 5
Mimo tego, że nie spodziewałem się niczego dobrego i tak chciałem "Powiedzmy sobie wszystko" zobaczyć. A powód tego był jeden: obsada. Kiedy na ekranie spotykają się Bateman, Fey, Fonda, Byrne, Stroll, Hahn i Olyphant, to po prostu nie mogłem sobie odmówić przyjemności ich oglądania. I choć większość z nich odgrywa mało efektowne rólki, to niektórzy wypadli całkiem nieźle. Spodobała mi się przede wszystkim Fonda, która ostatnio wypada na ekranie nieźle, choć niestety grywa głównie w przeciętnych filmach (co widać i tutaj). Byrne też była niezła, za to Hahn znów przemyka gdzieś na drugim planie mając ledwie dwie sceny, w których można ją zauważyć.
Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby nie sympatia dla obsady, to nie dotrwałbym do końca filmu. Wszystko tu jest przewidywalne do bólu. Twórcy naprawdę nie zrobili nic, by choć trochę urozmaicić schemat, który od dobrych dwóch dekad pozostaje w amerykańskim kinie niezmieniony.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz