Park (2016)
Z "Parkiem" jest tak jak z miejscem, w którym rozgrywa się jego akcja – popadnie w zapomnienie. Głównie dlatego, że jest bezpieczne, przewidywalne, sztampowe.
Jest to studium zagubionej młodzieży, której świat nie potrzebuje i nie ma jej nic do zaoferowania. Ale reżyserka nie czyni z filmu dzieła osobistego. Nie wykorzystuje faktu, że akcję umieściła w zrujnowanym obiekcie olimpijskim. Nie zmieniając w filmie nic, jeśli chodzi o formę, można byłoby ją równie dobrze uznać za opowieść rozgrywającą się w Meksyku, na Filipinach czy w RPA. I w tym przypadku nie jest to zaletą. Poszczególne sceny są bowiem kopiami cudzych pomysłów. A sama konstrukcja opowieści nieznośnie kurczowo trzyma się standardowej formy. Na szczęście w finale reżyserka lekko ją zmodyfikowała. I dobrze, bo gdyby wydarzyło się to, czego się bałem/spodziewałem, film straciłby mocno w moich oczach.
Problemem obrazu jest też samo wykonanie. "Park" nie jest filmem złym, ale też nie jest filmem dobrym. Wszystko jest tu poprawne, a przez to pozbawione smaku i wyrazu. Nie budzi emocji, nie wywołuje refleksji. Ot, po prostu jest. Gdyby nie Dimitris Kitsos i Yiorgos Panteleakis, to nie miałbym żadnego powodu, by o "Parku" pamiętać.
Ocena: 5
Jest to studium zagubionej młodzieży, której świat nie potrzebuje i nie ma jej nic do zaoferowania. Ale reżyserka nie czyni z filmu dzieła osobistego. Nie wykorzystuje faktu, że akcję umieściła w zrujnowanym obiekcie olimpijskim. Nie zmieniając w filmie nic, jeśli chodzi o formę, można byłoby ją równie dobrze uznać za opowieść rozgrywającą się w Meksyku, na Filipinach czy w RPA. I w tym przypadku nie jest to zaletą. Poszczególne sceny są bowiem kopiami cudzych pomysłów. A sama konstrukcja opowieści nieznośnie kurczowo trzyma się standardowej formy. Na szczęście w finale reżyserka lekko ją zmodyfikowała. I dobrze, bo gdyby wydarzyło się to, czego się bałem/spodziewałem, film straciłby mocno w moich oczach.
Problemem obrazu jest też samo wykonanie. "Park" nie jest filmem złym, ale też nie jest filmem dobrym. Wszystko jest tu poprawne, a przez to pozbawione smaku i wyrazu. Nie budzi emocji, nie wywołuje refleksji. Ot, po prostu jest. Gdyby nie Dimitris Kitsos i Yiorgos Panteleakis, to nie miałbym żadnego powodu, by o "Parku" pamiętać.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz