Allied (2016)
Robert Zemeckis w tym stuleciu wciąż nie na kręcił dobrego filmu. Choć tym razem poszło mu lepiej niż przy "The Walk". Steven Knight zaś po raz kolejny przekonał mnie o tym, że daleko mu do bycia moim ulubionym scenarzystą.
"Sprzymierzeni" mogło się udać, gdyby Zemeckis i Knight zdecydowali się, jaki miał to być obraz. Czy thriller szpiegowski? Czy może jednak melodramat. Oni jednak postanowili dać widzom ofertę specjalną 2w1. Niestety Zemeckis po lata siedzenia w tych szkaradnych mo-capach zapomniał, jak się miesza wodę z olejem. A Knight sztuki tej nigdy nie opanował.
Szpiegowski thriller wojenny wypadł Zemeckisowi lepiej. Głównie za sprawą pierwszej części, która rozgrywa się w Casablance. Ta część jest mocno staroświecka, ale w tym przypadku nie jest to wcale zarzut. W końcu akcja toczy się w 1942 roku. Brad Pitt i Marion Cotillard wyglądają szykownie. Scenografie są bez zarzutu. Podobało mi się również to, jak oszczędnie korzysta reżyser z muzyki. Najgorzej wypadło samo sparowanie dwójki aktorów. Niestety między Pittem a Cotillard nie ma chemii. W odgrywaniu uczucia są zbyt wykalkulowani.
Porażką jest niestety wątek melodramatyczny. Głównie dlatego, że "Sprzymierzeni" są opowiadani z punktu widzenia mężczyzny. Bohaterka znajdzie się w centrum tak naprawdę dopiero w postscriptum. To niestety zdecydowanie za późno. Jeśli miałby to być melodramat z prawdziwego zdarzenia, to powinniśmy oglądać jej historię i to od wspominanej w filmie dość często nieudanej akcji z 1941 roku. Powinniśmy poznać jej dramatyczne decyzje, monumentalność powiedzianego "tak" i desperacji, w jakiej żyła w Anglii. Wtedy dopiero emocjonalnie można byłoby tę historię wygrać. Postać Maxa Vatana, choć grana jest przez Pitta, nie była odpowiednim medium.
Ocena: 5
"Sprzymierzeni" mogło się udać, gdyby Zemeckis i Knight zdecydowali się, jaki miał to być obraz. Czy thriller szpiegowski? Czy może jednak melodramat. Oni jednak postanowili dać widzom ofertę specjalną 2w1. Niestety Zemeckis po lata siedzenia w tych szkaradnych mo-capach zapomniał, jak się miesza wodę z olejem. A Knight sztuki tej nigdy nie opanował.
Szpiegowski thriller wojenny wypadł Zemeckisowi lepiej. Głównie za sprawą pierwszej części, która rozgrywa się w Casablance. Ta część jest mocno staroświecka, ale w tym przypadku nie jest to wcale zarzut. W końcu akcja toczy się w 1942 roku. Brad Pitt i Marion Cotillard wyglądają szykownie. Scenografie są bez zarzutu. Podobało mi się również to, jak oszczędnie korzysta reżyser z muzyki. Najgorzej wypadło samo sparowanie dwójki aktorów. Niestety między Pittem a Cotillard nie ma chemii. W odgrywaniu uczucia są zbyt wykalkulowani.
Porażką jest niestety wątek melodramatyczny. Głównie dlatego, że "Sprzymierzeni" są opowiadani z punktu widzenia mężczyzny. Bohaterka znajdzie się w centrum tak naprawdę dopiero w postscriptum. To niestety zdecydowanie za późno. Jeśli miałby to być melodramat z prawdziwego zdarzenia, to powinniśmy oglądać jej historię i to od wspominanej w filmie dość często nieudanej akcji z 1941 roku. Powinniśmy poznać jej dramatyczne decyzje, monumentalność powiedzianego "tak" i desperacji, w jakiej żyła w Anglii. Wtedy dopiero emocjonalnie można byłoby tę historię wygrać. Postać Maxa Vatana, choć grana jest przez Pitta, nie była odpowiednim medium.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz