Ce qu'on a (2014)
Są filmy, w których odkrywanie tajemnicy bohaterów stanowi jądro opowieści. Ale są też takie, gdzie jest to kompletnie niepotrzebne i działa szkodliwie na ogólną ocenę. "Ce qu'on a" należy do tej drugiej kategorii.
Scena otwierająca, kiedy widzimy głównego bohatera na komisariacie, już ustawia opowieść. Kolejne minuty tylko utwierdzają w przekonaniu, że Maurice jest osobą noszącą na swych barkach poważny bagaż doświadczeń, że próbuje uciec przed tym, przed czym nie ma ucieczki – przed własnymi wspomnieniami. Szczegóły tych doświadczeń nie mają w gruncie rzeczy znaczenia. Istotne jest to, kim Maurice jest teraz i jak funkcjonuje w relacjach z innymi. A te mają dość specyficzny kształt. Maurice nawiązuje nić porozumienia z młodym chłopakiem, którego uczy francuskiego. Wokół niego krąży też mężczyzna związany z grupą teatralną, w której Maurice występuje. Bohater w obu przypadkach zachowuje się dość ambiwalentnie wysyłając sprzeczne sygnały (zarówno zainteresowanym jak i sobie samemu).
Ponieważ to właśnie te relacje stanowią jądro opowieści, sceny wspomnień, które co chwilę są wplatana w historię Maurice'a, wydają się niepotrzebne. Nie wpływają na to, jak traktowałem sekwencje współczesne, a czasami mnie irytowały wzbudzając we mnie poczucie marnowanego czasu i niepotrzebnej dosłowności. To bowiem Maurice, Michael i Allan są tym, co trzyma film w kupie i dlaczego całość oceniam pozytywnie. Historia nie jest może oryginalna, ale (pomijając retrospekcje) opowiedziana w taki sposób, że wciąga.
Ocena: 6
Scena otwierająca, kiedy widzimy głównego bohatera na komisariacie, już ustawia opowieść. Kolejne minuty tylko utwierdzają w przekonaniu, że Maurice jest osobą noszącą na swych barkach poważny bagaż doświadczeń, że próbuje uciec przed tym, przed czym nie ma ucieczki – przed własnymi wspomnieniami. Szczegóły tych doświadczeń nie mają w gruncie rzeczy znaczenia. Istotne jest to, kim Maurice jest teraz i jak funkcjonuje w relacjach z innymi. A te mają dość specyficzny kształt. Maurice nawiązuje nić porozumienia z młodym chłopakiem, którego uczy francuskiego. Wokół niego krąży też mężczyzna związany z grupą teatralną, w której Maurice występuje. Bohater w obu przypadkach zachowuje się dość ambiwalentnie wysyłając sprzeczne sygnały (zarówno zainteresowanym jak i sobie samemu).
Ponieważ to właśnie te relacje stanowią jądro opowieści, sceny wspomnień, które co chwilę są wplatana w historię Maurice'a, wydają się niepotrzebne. Nie wpływają na to, jak traktowałem sekwencje współczesne, a czasami mnie irytowały wzbudzając we mnie poczucie marnowanego czasu i niepotrzebnej dosłowności. To bowiem Maurice, Michael i Allan są tym, co trzyma film w kupie i dlaczego całość oceniam pozytywnie. Historia nie jest może oryginalna, ale (pomijając retrospekcje) opowiedziana w taki sposób, że wciąga.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz