La fille inconnue (2016)
Lekarz. Trudno wyobrazić sobie bardziej intymną profesję. W końcu poznaje pacjentów w sposób niezwykle dogłębny, zaglądam tam, gdzie mało kto, grzebie, prześwietla, mierzy i maca. Gromadzi całą masę informacji o nawykach, chorobach, lękach. A jednak, tak naprawdę nic nie wie o nich. Ludzie są przypadkami, chorobami do zdiagnozowania. Takie podejście tworzy złudne poczucie bezpieczeństwa. I u pacjentów, którzy wychodzą z gabinetu z przekonaniem, że ich sekrety są wciąż ich. I u lekarzy, którzy mogą zachować dystans, mieć własne życie niezależnie od problemów pacjentów. Maszyna interakcji wydaje się funkcjonować bez zarzutu.
Czy aby na pewno? Bracia Dardenne postanowili przyjrzeć się tej maszynerii z bliska. I obraz, który odsłaniają, wcale nie jest piękny. Za złudne poczucie komfortu płaci się wysoką cenę. Jest nią obojętność, znieczulica, poczucie osamotnienia, strachu, wstydu. A czasem nawet śmierć. Dardenne'owie zdzierają opatrunek i odkrywają, że kiedy ludzi odwracają wzrok, na społeczeństwie rośnie wrzód, który zatruwa wszystko.
"Nieznajoma dziewczyna" pokazuje, że próba dotarcia do drugiego człowieka jest nie tylko właściwa, ale wręcz niezbędna do funkcjonowania społeczeństwa. Owszem, oznacza to, że zobaczy się wiele brudów, człowiek będzie wyglądał często źle w całej krasie swej małostkowości, miernoty i tchórzostwa. Ale kiedy potraktuje się to jak każdą zainfekowaną ranę, wtedy można zacząć leczenie, dać ludziom szansę na pokazanie, że są kimś więcej niż tylko sumą swych słabości.
Bracia Dardenne świetnie dogadaliby się z Kenem Loachem. "Nieznajoma dziewczyna" ma to samo przesłanie co "Ja, Daniel Blake", choć pokazuje historię z drugiej strony. Zamiast petenta, który zwraca się o pomoc do bezosobowego systemu, mamy przedstawicielkę owego systemu, która wcale nie jest tak bezosobowa. Oba filmy powinny być pokazywane łącznie. Uważam, że świetnie by się uzupełniały.
Co do samego filmu, to bracia Dardenne nie zawiedli. Przypadła mi do gustu forma pożyczona z kryminału, która połączona została w jedno z ramami kina społecznie zaangażowanego. "Nieznajoma dziewczyna" to wiarygodny portret zwyczajnego świata i ludzi go zamieszkujących. Całość robiłaby na mnie większe wrażenie, gdyby nie obsada, która jest niestety wielkim spoilerem. Kiedy Olivier Gourmet czy Jérémie Renier (swoją drogą fajnie wyglądający w ciemnych włosach i z zarostem) pojawiają się na ekranie, to oczywiste jest, że te postaci będą miały kluczowe znaczenie dla fabuły. Nie do końca podobała mi się też najważniejsza scena dialogowa. Była jak na mój gust za bardzo sztuczna. Za to po niej jest finałowa scena, która jest piękna w swej szczerości i prostocie. Świetne zakończenie dobrego filmu.
Ocena: 7
Czy aby na pewno? Bracia Dardenne postanowili przyjrzeć się tej maszynerii z bliska. I obraz, który odsłaniają, wcale nie jest piękny. Za złudne poczucie komfortu płaci się wysoką cenę. Jest nią obojętność, znieczulica, poczucie osamotnienia, strachu, wstydu. A czasem nawet śmierć. Dardenne'owie zdzierają opatrunek i odkrywają, że kiedy ludzi odwracają wzrok, na społeczeństwie rośnie wrzód, który zatruwa wszystko.
"Nieznajoma dziewczyna" pokazuje, że próba dotarcia do drugiego człowieka jest nie tylko właściwa, ale wręcz niezbędna do funkcjonowania społeczeństwa. Owszem, oznacza to, że zobaczy się wiele brudów, człowiek będzie wyglądał często źle w całej krasie swej małostkowości, miernoty i tchórzostwa. Ale kiedy potraktuje się to jak każdą zainfekowaną ranę, wtedy można zacząć leczenie, dać ludziom szansę na pokazanie, że są kimś więcej niż tylko sumą swych słabości.
Bracia Dardenne świetnie dogadaliby się z Kenem Loachem. "Nieznajoma dziewczyna" ma to samo przesłanie co "Ja, Daniel Blake", choć pokazuje historię z drugiej strony. Zamiast petenta, który zwraca się o pomoc do bezosobowego systemu, mamy przedstawicielkę owego systemu, która wcale nie jest tak bezosobowa. Oba filmy powinny być pokazywane łącznie. Uważam, że świetnie by się uzupełniały.
Co do samego filmu, to bracia Dardenne nie zawiedli. Przypadła mi do gustu forma pożyczona z kryminału, która połączona została w jedno z ramami kina społecznie zaangażowanego. "Nieznajoma dziewczyna" to wiarygodny portret zwyczajnego świata i ludzi go zamieszkujących. Całość robiłaby na mnie większe wrażenie, gdyby nie obsada, która jest niestety wielkim spoilerem. Kiedy Olivier Gourmet czy Jérémie Renier (swoją drogą fajnie wyglądający w ciemnych włosach i z zarostem) pojawiają się na ekranie, to oczywiste jest, że te postaci będą miały kluczowe znaczenie dla fabuły. Nie do końca podobała mi się też najważniejsza scena dialogowa. Była jak na mój gust za bardzo sztuczna. Za to po niej jest finałowa scena, która jest piękna w swej szczerości i prostocie. Świetne zakończenie dobrego filmu.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz