Freeheld (2015)
Peter Sollett zdołał zrobić film, który ma jasno określoną propagandową tezę, a jednocześnie pozostaje opowieścią chwytającą za serce i wzruszającą. To naprawdę trudna rzecz do wykonania. Zazwyczaj tego rodzaju filmy irytują mnie, ponieważ z łatwością wyczuwam emocjonalną manipulację, tani sensacjonizm i mechaniczne wykorzystywanie cudzej tragedii dla własnych korzyści.
I pozornie Sollett był na straconej pozycji. Swój film oparł bowiem na typowym schemacie emocjonalnego exploitation. Wszyscy główni bohaterowie są żywcem wzięci z wycinanki, każdy ma określoną rolę i łatwą do zdefiniowania narracyjną pozycję. A takie rzeczy działają na mnie jak płachta na byka. Ale Sollett nie stał się niewolnikiem schematu. Postaci niespodziewanie nabrały życia, sama zaś narracja jest prowadzona tak, by unikać ostentacyjnego narzucania się. Dzięki temu osobista historia bohaterek filmu wychodzi na plan pierwszy. "Tytuł do praw" staje się tym samym mocno poruszającym obrazem dramatycznej walki umierającej kobiety o rzecz tak prozaiczną, że aż trudno uwierzyć, że nie jest jej przyznana w sposób oczywisty i automatyczny. Efekt ten udało się również osiągnąć dzięki świetnej grze Moore, Page i Shannona. Są to kreacje proste, pozbawione rzucającego się w oczy efekciarstwa, ale właśnie dzięki stonowaniu emocji robią wrażenie prawdziwych.
"Tytuł do praw" wciąga i naprawdę wzrusza.
Ocena: 7
I pozornie Sollett był na straconej pozycji. Swój film oparł bowiem na typowym schemacie emocjonalnego exploitation. Wszyscy główni bohaterowie są żywcem wzięci z wycinanki, każdy ma określoną rolę i łatwą do zdefiniowania narracyjną pozycję. A takie rzeczy działają na mnie jak płachta na byka. Ale Sollett nie stał się niewolnikiem schematu. Postaci niespodziewanie nabrały życia, sama zaś narracja jest prowadzona tak, by unikać ostentacyjnego narzucania się. Dzięki temu osobista historia bohaterek filmu wychodzi na plan pierwszy. "Tytuł do praw" staje się tym samym mocno poruszającym obrazem dramatycznej walki umierającej kobiety o rzecz tak prozaiczną, że aż trudno uwierzyć, że nie jest jej przyznana w sposób oczywisty i automatyczny. Efekt ten udało się również osiągnąć dzięki świetnej grze Moore, Page i Shannona. Są to kreacje proste, pozbawione rzucającego się w oczy efekciarstwa, ale właśnie dzięki stonowaniu emocji robią wrażenie prawdziwych.
"Tytuł do praw" wciąga i naprawdę wzrusza.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz