Un tango más (2015)
Nietypowy dokument biograficzny. Jego wyjątkowość polega na formie, która odbiega od zwyczajowego zestawu wypowiedzi przeplatanych zdjęciami archiwalnymi. Owszem i jedno i drugie tutaj występuje. Ale stanowi tylko niewielką część tego, co oferują twórcy. Resztę stanowią scenki rekonstruowane przez współczesnych aktorów/tancerzy, którzy na dodatek wchodzą w interakcje z osobami będącymi bohaterami filmu, słuchają ich, zadają pytania albo (gdy ich nie ma w pobliżu) komentują ich życiowe decyzje. Wszystkiemu zaś towarzyszy wszechobecny duch tanga. Albo się o nim mówi albo się taniec pokazuje.
Ta mikstura przygotowana przez reżysera sprawia, że "Ostatnie tango" jest dokumentem atrakcyjnym w oglądaniu, filmem działającym podskórnie, bezpośrednio na emocje. A jeśli ktoś jest koneserem tanga (ja nie jestem), to z całą pewnością będzie w siódmym niebie. To bowiem przede wszystkim jest film o tańcu, a dopiero na drugim miejscu o parze najsłynniejszych tancerzy tanga.
I takie rozłożenie akcentów trochę mi przeszkadzało. A to dlatego, że zafascynowała mnie postać Maríi Nieves Rego. Jest żywą legendą, ale zapłaciła za to przeraźliwie wysoką cenę. I choć w filmie wielokrotnie powtarza, że nie żałuje, że nauczyła się żyć tak a nie inaczej, że cierpienie ją wzmocniło, to jednak trudno nie czuć, że nie jest to cała prawda. Jej duma wydaje się być mechanizmem obronnym, który ma powstrzymać chęć litowania się nad nią. Bo też naprawdę poświęciła dla tanga wiele: miłość, dzieci, przez lata tańczyła z mężczyzną, który budził w niej nienawiść. Aż chciałoby się przyjrzeć jej bliżej, bowiem na jej miejscu mało kto podjąłby podobne decyzje. Niestety tego twórcy nie zapewniają. Co daje się we znaki.
Ocena: 6
Ta mikstura przygotowana przez reżysera sprawia, że "Ostatnie tango" jest dokumentem atrakcyjnym w oglądaniu, filmem działającym podskórnie, bezpośrednio na emocje. A jeśli ktoś jest koneserem tanga (ja nie jestem), to z całą pewnością będzie w siódmym niebie. To bowiem przede wszystkim jest film o tańcu, a dopiero na drugim miejscu o parze najsłynniejszych tancerzy tanga.
I takie rozłożenie akcentów trochę mi przeszkadzało. A to dlatego, że zafascynowała mnie postać Maríi Nieves Rego. Jest żywą legendą, ale zapłaciła za to przeraźliwie wysoką cenę. I choć w filmie wielokrotnie powtarza, że nie żałuje, że nauczyła się żyć tak a nie inaczej, że cierpienie ją wzmocniło, to jednak trudno nie czuć, że nie jest to cała prawda. Jej duma wydaje się być mechanizmem obronnym, który ma powstrzymać chęć litowania się nad nią. Bo też naprawdę poświęciła dla tanga wiele: miłość, dzieci, przez lata tańczyła z mężczyzną, który budził w niej nienawiść. Aż chciałoby się przyjrzeć jej bliżej, bowiem na jej miejscu mało kto podjąłby podobne decyzje. Niestety tego twórcy nie zapewniają. Co daje się we znaki.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz