The Family Fang (2015)
Z nowego filmu Jasona Batemana wyniosłem w zasadzie tylko jedną korzyść. To chęć przeczytania książki Kevina Wilsona. "Rodzina Fangów" porusza bowiem wiele ciekawych tematów. Zadaje pytania o to, czym jest żywa sztuka. Gdzie kończy się działalność artystyczna, a zaczyna życie rodzinne? Czy taki podział w ogóle jest zasadny? Co to znaczy żyć w cieniu ojca? Problem polega jednak na tym, że film nie daje na te pytania satysfakcjonującej odpowiedzi. Wydaje mi się, że w książce mógłbym odnaleźć to, czego zabrakło mi w "Rodzinie Fangów".
Bateman ma olbrzymie doświadczenie z kinem niezależnym. Ale tak naprawdę jego wiedza jest bardzo powierzchowna. Zna formy i potrafi je wiernie skopiować. Niestety brakuje mu autorefleksji. Nie wie, jak narzędzia kina niezależnego wykorzystać, by ożywić fabułę. A w każdym razie tutaj mu się to nie udało. W jego filmie nie ma interpretacji, nie ma ciekawych uwag, diagnoz, obserwacji. Nie wprowadził mniej-widza na mniej uczęszczane narracyjne szlaki. Wszystko jest tu mechanicznym powielanie cudzych pomysłów. Kiedy przychodzi moment, by film zabrzmiał własnym głosem, jedyne, co mogłem usłyszeć to własny lęk zawodu. Świetny materiał, imponująca obsada, a całość jest przeraźliwie przeciętna.
Ocena: 4
Bateman ma olbrzymie doświadczenie z kinem niezależnym. Ale tak naprawdę jego wiedza jest bardzo powierzchowna. Zna formy i potrafi je wiernie skopiować. Niestety brakuje mu autorefleksji. Nie wie, jak narzędzia kina niezależnego wykorzystać, by ożywić fabułę. A w każdym razie tutaj mu się to nie udało. W jego filmie nie ma interpretacji, nie ma ciekawych uwag, diagnoz, obserwacji. Nie wprowadził mniej-widza na mniej uczęszczane narracyjne szlaki. Wszystko jest tu mechanicznym powielanie cudzych pomysłów. Kiedy przychodzi moment, by film zabrzmiał własnym głosem, jedyne, co mogłem usłyszeć to własny lęk zawodu. Świetny materiał, imponująca obsada, a całość jest przeraźliwie przeciętna.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz