Their Finest (2016)

Wojna to okres straszny. Ale – jak to najczęściej bywa – nie ma takiej sytuacji, która dla kogoś nie okazałaby się korzystna. W czasach II wojny światowej szansę na wybicie się uzyskali ci, którzy dotąd byli na marginesie społeczeństwa: kobiety, starcy, lesbijki. W ten sposób "Zwyczajna dziewczyna" doskonale wpisuje się w trend zwany pieszczotliwie przez prawicową część strony życia politycznego "genderową propagandą". Pokazuje bowiem, jak w imię wyższej konieczności, konserwatywne zasady społecznej moralności zostają zawieszone. I tak główna bohaterka ma szansę zaistnieć w branży, w której liczą się mężczyźni. Inna kobieta zyskuje pozycję w rządzie, choć jako lesbijka powinna raczej trafić do więzienia (w tamtych czasach homoseksualizm był oficjalnie w Wielkiej Brytanii przestępstwem). Jest jeszcze starzejący się aktor, który od dawna nie dostaje interesujących ról do zagrania, aż tu nagle ma szansę znów poczuć się ważny, ceniony, kochany.



To jednak tylko jeden z wielu różnych aspektów "Zwyczajnej dziewczyny". Film ten przypomina bowiem bigos: do jednego garnka wrzucono całą masę różnych składników, zamieszano, pogotowano i podano jako jedną całość. Jest więc to opowieść o mechanizmach propagandy, manipulacji faktami, pobudzaniu tłumu do działania w sposób pożądany przez grupę trzymającą władzę. Jest to też fantastyczne spojrzenie na kulisy pracy przy filmie: jak chimeryczne interesy różnych grup wpływają na kształt obrazu, jak zmienia się on podczas prac na planie, kiedy kaprys producentów/zleceniodawców może wywrócić fabułę do góry nogami. Jest to również dramat wojenny, typowa komedia brytyjska oraz kostiumowy melodramat.

I w sumie okazuje się, że jest tego wszystkiego po prostu za dużo. Elementy nakładają się na siebie i zamiast wzajemnie się wzmacniać, wywołują zakłócenia, sprawiając, że ciekawe wątki się trywializują i gubią się w stosie innych równie ważnych wątków. To z kolei prowadzi do tego, że film rozpada się na drobne kawałeczki, z których część jest fajnych (wątek aktora i wdowy po jego agencie), a część razi swoją schematycznością (wątek głównej bohaterki i jej prawie męża). Jest trochę humoru i wzruszeń. Ale są też sceny irytujące lub zwyczajnie marnujące czas.

Cieszy mnie to, że Scherfig wraca do formy reżyserskiej. Po tragicznym "Klubie dla wybrańców" i rozczarowującym "Jednym dniu" w końcu nakręciła coś, czego nie musi się wstydzić. Mimo wszystko chciałbym, że wróciła do Danii i naładowała artystyczne akumulatory u źródeł. Do poziomu "Włoskiego dla początkujących" czy "Wilbur chce się zabić" temu filmowi jest naprawdę bardzo daleko.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)