Zoom (2015)
"Zoom" to film z wielkim potencjałem. Przede wszystkim dlatego, że Pedro Morelli świetnie wykorzystał formę nowel filmowych. W tym filmie mamy trzy odrębne historie, które łączy temat twórczości oraz fizycznych atrybutów piękna i atrakcyjności. Reżyser pokazuje duszę i ciało jako byty istniejące w wiecznym konflikcie. To właśnie na granicy ciągłych starć rodzi się twórczość, jako forma kompensacji tego, co uważa się za brak, jako forma wyłamania się z ograniczeń narzucanych przez somę, jako forma instrumentalnego nacisku, by zdobyć to, czego się (twórczo) pragnie.
Ale Morelli pokazuje także, że nasza fizyczna forma sprawia, że przestajemy być bytami niezależnymi, że zamiast tego stajemy się bohaterami cudzych opowieści. I reżyser pokazuje to w najlepszy z możliwych sposobów – rezygnując z odrębności poszczególnych nowelek. Jego film ma konstrukcję koła, to narracyjna wstęga Möbiusa. Razem tworzy to jedną płaszczyznę iluzji, gnostyczny sen, z którego powinniśmy się obudzić, by uwolnić się z ograniczeń narzuconych przez demiurgów, którymi sami jesteśmy.
"Zoom" jest więc również przypowieścią o wolnej woli, która pozostaje fikcją tak długo, jak długo jesteśmy elementami zaklętego kręgu przyczyn i skutków, które kreujemy, ale nad którymi nie panujemy.
Niestety "Zoomowi" brakuje trochę przysłowiowej pary. Jest ekscentryczny, dziwaczny, nietypowy, ma trochę humoru i interesujących obserwacji. Jednak mimo wszystko nie dał mi całkowitej satysfakcji. Miałem poczucie, jakby coś powstrzymywało Morelliego przed pełnym rozpostarciem artystycznych skrzydeł. Dlatego też po pierwszym akcie, kiedy całość już osiadła na fundamentach założeń fabularnych, "Zoom" robi się dość przeciętnym filmem.
Ocena: 6
Ale Morelli pokazuje także, że nasza fizyczna forma sprawia, że przestajemy być bytami niezależnymi, że zamiast tego stajemy się bohaterami cudzych opowieści. I reżyser pokazuje to w najlepszy z możliwych sposobów – rezygnując z odrębności poszczególnych nowelek. Jego film ma konstrukcję koła, to narracyjna wstęga Möbiusa. Razem tworzy to jedną płaszczyznę iluzji, gnostyczny sen, z którego powinniśmy się obudzić, by uwolnić się z ograniczeń narzuconych przez demiurgów, którymi sami jesteśmy.
"Zoom" jest więc również przypowieścią o wolnej woli, która pozostaje fikcją tak długo, jak długo jesteśmy elementami zaklętego kręgu przyczyn i skutków, które kreujemy, ale nad którymi nie panujemy.
Niestety "Zoomowi" brakuje trochę przysłowiowej pary. Jest ekscentryczny, dziwaczny, nietypowy, ma trochę humoru i interesujących obserwacji. Jednak mimo wszystko nie dał mi całkowitej satysfakcji. Miałem poczucie, jakby coś powstrzymywało Morelliego przed pełnym rozpostarciem artystycznych skrzydeł. Dlatego też po pierwszym akcie, kiedy całość już osiadła na fundamentach założeń fabularnych, "Zoom" robi się dość przeciętnym filmem.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz