The Assault (2014)
Na wstępie muszę wyraźnie podkreślić: "Zbrukana" jest bardzo złym filmem. Ale właśnie dlatego okazała się ciekawym doświadczeniem. Mogłem bowiem łatwo zaobserwować te elementy, które odróżniają dobry film od złego.
To, co rzuca się w oczy jako pierwsze, to fakt, że "Zbrukana" ma bardzo dobry pomysł. Zamiast opowiadać o kolejnej ofierze, która nie radzi sobie z traumą, tu mamy do czynienia z młodą dziewczyną, która jest harda i zdeterminowana. Po początkowym załamaniu potem przychodzi zawziętość, z której rodzi się determinacja w prowadzeniu walki bez taryfy ulgowej, nawet jeśli oznacza to, że będzie ranić samą siebie.
Jest to fantastyczna koncepcja i aż żałowałem, że za jej realizację nie wzięła się bardziej utalentowana ekipa. Jason Winn nie potrafił nadać historii głębi i mocy. Wszyscy bohaterowie cierpią tutaj na dziwaczną schizofrenię, przez co ich motywacje, zachowania, reakcje emocjonalne nie tworzą logicznej całości. Co trzecia scena istnieje w zasadzie po to, by wygłaszać afirmacyjne hasła propagandowe. Cała masa świetnych pomysłów na ubarwienie poszczególnych postaci (rozmowa ojca z córką "uczyłem cię lepiej sobie radzić" albo gdy jeden z oskarżonych rzuca "czy ma jakieś znaczenie, że też byłem pijany") została potraktowana przez reżysera mechanicznie i bezrefleksyjnie, przez co mocny dramat rozmywa się w oparach banału.
Jak na produkcję stacji Lifetime "Zbrukana" i tak zaskoczyła mnie swoim poziomem, ale gdyby film nakręcili Rumunii, pewnie byłaby Złota Plama.
Ocena: 4
To, co rzuca się w oczy jako pierwsze, to fakt, że "Zbrukana" ma bardzo dobry pomysł. Zamiast opowiadać o kolejnej ofierze, która nie radzi sobie z traumą, tu mamy do czynienia z młodą dziewczyną, która jest harda i zdeterminowana. Po początkowym załamaniu potem przychodzi zawziętość, z której rodzi się determinacja w prowadzeniu walki bez taryfy ulgowej, nawet jeśli oznacza to, że będzie ranić samą siebie.
Jest to fantastyczna koncepcja i aż żałowałem, że za jej realizację nie wzięła się bardziej utalentowana ekipa. Jason Winn nie potrafił nadać historii głębi i mocy. Wszyscy bohaterowie cierpią tutaj na dziwaczną schizofrenię, przez co ich motywacje, zachowania, reakcje emocjonalne nie tworzą logicznej całości. Co trzecia scena istnieje w zasadzie po to, by wygłaszać afirmacyjne hasła propagandowe. Cała masa świetnych pomysłów na ubarwienie poszczególnych postaci (rozmowa ojca z córką "uczyłem cię lepiej sobie radzić" albo gdy jeden z oskarżonych rzuca "czy ma jakieś znaczenie, że też byłem pijany") została potraktowana przez reżysera mechanicznie i bezrefleksyjnie, przez co mocny dramat rozmywa się w oparach banału.
Jak na produkcję stacji Lifetime "Zbrukana" i tak zaskoczyła mnie swoim poziomem, ale gdyby film nakręcili Rumunii, pewnie byłaby Złota Plama.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz