O Silêncio do Céu (2016)
Intrygujące spojrzenie na kino zemsty. Film zaczyna się od sceny gwałtu na kobiecie przez dwóch mężczyzn. Kobieta została zgwałcona we własnym domu. Po wszystkim jednak postanawia milczeć i nie wspomina o wydarzeniu mężowi. Ale sytuacja nie jest tak oczywista, jak by się mogło wydawać. Już chwilę później dowiadujemy się, że mąż o wszystkim wie, że był w domu, widział gwałt na własne oczy... i stchórzył, nie zrobił nic. Ta świadomość będzie niczym ropiejąca rana, która zmusi go działania typowego dla tchórza... do planowania bezpiecznej zemsty.
"O Silêncio do Céu" jednak nie jest wcale historią zemsty tchórza. Wydarzenia, od których zaczyna się film, będą zmieniać swój kontekst jeszcze kilka razy. Tak, że ocena, kto tak naprawdę jest winowajcą i gdzie kończy się przemoc, a zaczyna zemsta nie jest wcale taka jasna. Reżyser tak przewrotnie kreśli historię, by widz zaczął wątpić w samą istotę sprawiedliwej zemsty, bowiem to, co dla jednych jest uzasadnioną retrybucją, dla innych jest zbrodnią, która wymaga daniny z krwi.
Jednak koncepcja filmu jest o wiele ciekawsza od realizacji. Reżyserowi nie udało się płynnie zmienić perspektywy. Gdyby od samego początku prowadził ją dwutorowo, z monologami z offu zarówno męża jak i żony, wtedy całość byłaby chyba pełniejsza i wartościowsza. A tak, jest w filmie dość gwałtowny uskok, który wytrąca z równowagi i to wcale nie w pozytywnym znaczeniu.
Ocena: 6
"O Silêncio do Céu" jednak nie jest wcale historią zemsty tchórza. Wydarzenia, od których zaczyna się film, będą zmieniać swój kontekst jeszcze kilka razy. Tak, że ocena, kto tak naprawdę jest winowajcą i gdzie kończy się przemoc, a zaczyna zemsta nie jest wcale taka jasna. Reżyser tak przewrotnie kreśli historię, by widz zaczął wątpić w samą istotę sprawiedliwej zemsty, bowiem to, co dla jednych jest uzasadnioną retrybucją, dla innych jest zbrodnią, która wymaga daniny z krwi.
Jednak koncepcja filmu jest o wiele ciekawsza od realizacji. Reżyserowi nie udało się płynnie zmienić perspektywy. Gdyby od samego początku prowadził ją dwutorowo, z monologami z offu zarówno męża jak i żony, wtedy całość byłaby chyba pełniejsza i wartościowsza. A tak, jest w filmie dość gwałtowny uskok, który wytrąca z równowagi i to wcale nie w pozytywnym znaczeniu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz