Shared Rooms (2016)
Biedny Rob Williams. Kręci te swoje filmy, ale w zasadzie w ogóle się nie rozwija. Po tylu zrobionych obrazach, powinien się już nauczyć, co mu wychodzi, a co nie. Najwyraźniej jednak jest uparty i robi wszystko, na co ma ochotę.
Takie postępowanie prowadzi do tego, że jego filmy są jak los na loterii: nigdy nie wiesz, czy trafi ci się wygrana, czy przegrana. "Shared Rooms" należy do tej drugiej kategorii. Przede wszystkim dlatego, że Williams chce być zbyt poważny. Niestety wszystkie sceny, w których prowadzone są rozmowy "na serio" nadają się do wyrzucenia do kosza. Są sztuczne, źle napisane, jeszcze gorzej zagrane i ogólnie wyglądają jak teksty z programu edukacyjno-propagandowego.
Zdecydowanie lepiej całość wypada w scenach, w których reżyser stawia na humor. Żarty nie są najwyższych lotów, ale to akurat działa na ich korzyść. Im mniej wyrafinowany jest gag, tym zabawniej wypada na ekranie. Z tego też powodu najbardziej podobały mi się przekomarzania Laslo i Cala. Bez tej dwójki wytrwanie na filmie byłoby niemożliwe.
Ocena: 4
Takie postępowanie prowadzi do tego, że jego filmy są jak los na loterii: nigdy nie wiesz, czy trafi ci się wygrana, czy przegrana. "Shared Rooms" należy do tej drugiej kategorii. Przede wszystkim dlatego, że Williams chce być zbyt poważny. Niestety wszystkie sceny, w których prowadzone są rozmowy "na serio" nadają się do wyrzucenia do kosza. Są sztuczne, źle napisane, jeszcze gorzej zagrane i ogólnie wyglądają jak teksty z programu edukacyjno-propagandowego.
Zdecydowanie lepiej całość wypada w scenach, w których reżyser stawia na humor. Żarty nie są najwyższych lotów, ale to akurat działa na ich korzyść. Im mniej wyrafinowany jest gag, tym zabawniej wypada na ekranie. Z tego też powodu najbardziej podobały mi się przekomarzania Laslo i Cala. Bez tej dwójki wytrwanie na filmie byłoby niemożliwe.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz