Caniba (2017)
Kim jest Issei Sagawa? To pytanie zadaje sobie świat od 1981 roku. Wtedy to w Paryżu 32-letni Sagawa zamordował Renée Hartevelt, a potem część jej skonsumował. Uznany za niepoczytalnego przebywał w szpitalu, by w 1986 roku wyjść na wolność. Mieszka w Japonii i na tym pytaniu, zadawanym przez media, zbił kapitał.
Twórcy dokumentu "Caniba" oczywiście też je zadają. Choć w nieco zmienionej formie. W ich filmie pada pytanie "Kim są bracia Sagawa". Reżyserów interesuje nie tylko Issei ale również Jun Sagawa, który – jak się okazuje – ma równie niestandardowe zainteresowania, co jego brat. Jednak Lucien Castaing-Taylor i Verena Paravel zdają się rozumieć, że nie są w stanie udzielić na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. Po 30-paru latach obaj mężczyźni zniknęli za maskami, tożsamościami, które wystawiają mediom na pożarcie.
Widać to w sposobie filmowania: ekstremalne zbliżenia, obraz często niewyraźny. W "Caniba" mamy do czynienia z niezwykle inwazyjną formą wkraczania w cudzą intymność i jednocześnie skrajne ograniczenie pola percepcji świata zewnętrznego. To ciekawy zabieg, który wyróżnia obraz na tle innych dokumentów. Miejscami jednak miałem wątpliwości, czy jednak twórcy dobrze robią. Są w tym filmie sceny, które wydają mi się przesadnie eksploatacyjne, zrobione po to, by szokować lub żerować na stworzonych przez braci Sagawa personach.
Film wydał mi się też zdecydowanie za długi. To, co istotne, można było zmieścić w krótkim metrażu, ponieważ sprowadza się ono do konfrontacji archiwalnych materiałów wideo przedstawiających radosnych chłopców, ze starcami i ich bagażem koszmarnych popędów, nad którymi nie mają kontroli. Reszta to jedynie lanie wody.
Sama konfrontacja jest jednak fascynująca. Sugeruje bowiem, że obaj bracia są ofiarami straszliwych traumatycznych przeżyć, których doświadczyli zanim nauczyli się mówić. Stąd też nie potrafią poradzić sobie z egzystencjalnym cierpieniem (którego źródła nie są w stanie zrozumieć i zidentyfikować) wyłącznie poprzez acting out. I gdyby nie przydługa otoczka formalna, ta myśl robiłaby znacznie większe wrażenie, a tak ginie pogrzebana przez sceną perwersyjnego seksu czy też przykładów skrajnego samookaleczenia.
Ocena: 6
Twórcy dokumentu "Caniba" oczywiście też je zadają. Choć w nieco zmienionej formie. W ich filmie pada pytanie "Kim są bracia Sagawa". Reżyserów interesuje nie tylko Issei ale również Jun Sagawa, który – jak się okazuje – ma równie niestandardowe zainteresowania, co jego brat. Jednak Lucien Castaing-Taylor i Verena Paravel zdają się rozumieć, że nie są w stanie udzielić na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. Po 30-paru latach obaj mężczyźni zniknęli za maskami, tożsamościami, które wystawiają mediom na pożarcie.
Widać to w sposobie filmowania: ekstremalne zbliżenia, obraz często niewyraźny. W "Caniba" mamy do czynienia z niezwykle inwazyjną formą wkraczania w cudzą intymność i jednocześnie skrajne ograniczenie pola percepcji świata zewnętrznego. To ciekawy zabieg, który wyróżnia obraz na tle innych dokumentów. Miejscami jednak miałem wątpliwości, czy jednak twórcy dobrze robią. Są w tym filmie sceny, które wydają mi się przesadnie eksploatacyjne, zrobione po to, by szokować lub żerować na stworzonych przez braci Sagawa personach.
Film wydał mi się też zdecydowanie za długi. To, co istotne, można było zmieścić w krótkim metrażu, ponieważ sprowadza się ono do konfrontacji archiwalnych materiałów wideo przedstawiających radosnych chłopców, ze starcami i ich bagażem koszmarnych popędów, nad którymi nie mają kontroli. Reszta to jedynie lanie wody.
Sama konfrontacja jest jednak fascynująca. Sugeruje bowiem, że obaj bracia są ofiarami straszliwych traumatycznych przeżyć, których doświadczyli zanim nauczyli się mówić. Stąd też nie potrafią poradzić sobie z egzystencjalnym cierpieniem (którego źródła nie są w stanie zrozumieć i zidentyfikować) wyłącznie poprzez acting out. I gdyby nie przydługa otoczka formalna, ta myśl robiłaby znacznie większe wrażenie, a tak ginie pogrzebana przez sceną perwersyjnego seksu czy też przykładów skrajnego samookaleczenia.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz