Slumber (2017)
Ze "Slumberem" jest jak z przypadkowym kucharzem, który chce zrobić pyszne danie. Sięga więc po sprawdzony przepis, kupuje najlepsze składniki i bierze się do roboty. Niby wszystko robi jak należy, kiedy jednak podaje danie, okazuje się, że nie przypomina tego z obrazka w książce kucharskiej. Tu nie domieszał. Tam przesadził z przyprawami. W efekcie powstało danie, które miejscami jest w sam raz, ale w innych jest niestrawne.
Jonathan Hopkins z całą pewnością rozumie istotę gatunku, jakim jest horror. Po prostu brakuje mu umiejętności, by stworzyć zajmującą historię. Stąd świetne ma tylko momenty. Poszczególne sceny, kiedy bohaterowie cierpią za sprawą koszmarów, wypadały sugestywnie i miały odpowiedni klimat. Niestety reżyser nie potrafił ich połączyć ze sobą.
Aktorstwo leży i kwiczy. Przy całej sympatii do Maggie Q niestety nie mogę o jej kreacji powiedzieć zbyt wiele dobrego. Grający jej męża Will Kemp jest jeszcze gorszy, a o córce lepiej w ogóle nie wspominać.
Do tego dochodzi karykaturalny kształt niektórych z bohaterów. Mam tu na myśli szalonego dziadka Cama, sprzątacza w ośrodku. Nic jej nie broni. Jest kuriozum, klasą zerową wśród horrorowych postaci.
Jakby tego było mało twórcy nie potrafią zdecydować się, w jakim kierunku chcą poprowadzić fabułę. Cóż więc zrobili? Wrzucili wszystkie pomysły. Mamy więc i coś na kształt horroru o opętaniach i coś z "Koszmaru z ulicy Wiązów". Zaś zakończenie to flirt z historiami o szaleństwie. Na dłuższą metę nie da się tego wszystkiego znieść. Na szczęście film jest stosunkowo krótki.
Ocena: 4
Jonathan Hopkins z całą pewnością rozumie istotę gatunku, jakim jest horror. Po prostu brakuje mu umiejętności, by stworzyć zajmującą historię. Stąd świetne ma tylko momenty. Poszczególne sceny, kiedy bohaterowie cierpią za sprawą koszmarów, wypadały sugestywnie i miały odpowiedni klimat. Niestety reżyser nie potrafił ich połączyć ze sobą.
Aktorstwo leży i kwiczy. Przy całej sympatii do Maggie Q niestety nie mogę o jej kreacji powiedzieć zbyt wiele dobrego. Grający jej męża Will Kemp jest jeszcze gorszy, a o córce lepiej w ogóle nie wspominać.
Do tego dochodzi karykaturalny kształt niektórych z bohaterów. Mam tu na myśli szalonego dziadka Cama, sprzątacza w ośrodku. Nic jej nie broni. Jest kuriozum, klasą zerową wśród horrorowych postaci.
Jakby tego było mało twórcy nie potrafią zdecydować się, w jakim kierunku chcą poprowadzić fabułę. Cóż więc zrobili? Wrzucili wszystkie pomysły. Mamy więc i coś na kształt horroru o opętaniach i coś z "Koszmaru z ulicy Wiązów". Zaś zakończenie to flirt z historiami o szaleństwie. Na dłuższą metę nie da się tego wszystkiego znieść. Na szczęście film jest stosunkowo krótki.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz