Mine (2016)

"Mine" było dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałem się opowieści o żołnierzu, który nadepnął na minę i teraz musi znaleźć sposób na przetrwanie. Myślałem, że będzie to coś w stylu "Grawitacji", tyle że na polu minowym. I początkowo tak jest. Potem jednak reżyser skręcił ostro w stronę kina metaforycznego. I w tym momencie mnie zgubił.



Owszem lubię filmy, w których fabuła jest pretekstem do prowadzenia zupełnie innej opowieści. Jednak rzadko kiedy podobają mi się filmy, w których metafora nakłada się na kino realistyczne. Wolę, kiedy reżyser stawia na grę symbolami, a aktora umieszcza w warunkach mocno umownych. Zapewne więc z większym zainteresowanie spoglądałbym na to, jak bohater orientuje się, że na minę wdepnął już lata temu i od tamtej pory wciąż na niej stoi, gdyby zamiast na pustyni, na autentycznym polu minowym, akcja "Mine" rozgrywała się w pustej hali produkcyjnej. I gdyby reżyser poeksperymentował tym, jak przedstawia halucynacje bohatera.

"Mine" to bowiem mocno sceniczny projekt. Co czuć przede wszystkim w scenach dialogów z pewnym nomadą. Nie potrafiłem uwierzyć w to, że tak mogą ze sobą rozmawiać ludzie, w sytuacji, w której jeden z nich jest o krok (dosłownie!) od śmierci. W formie przyjętej przez reżysera, te dialogi straszliwie mnie irytowały. Gdyby jednak forma filmu była inna, nie miałbym nic przeciwko nim. Bo sztuczność nie zawsze jest dla mnie wadą. Musi jednak być częścią całościowej wizji filmu. A mam wrażenie, że tu tak nie było.

Trochę w tym wszystkim szkoda mi Armiego Hammera, bo zagrał całkiem dobrze. No, ale z drugiej strony jestem już do tego przyzwyczajony. Hammer należy do tych aktorów, których lubię, choć zazwyczaj grywa w kiepskich filmach.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)