3 Generations (2015)
"Trzy pokolenia" to podręcznikowy przykład niezależnego kina amerykańskiego z gwiazdorską obsadą. W zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Panie radzą sobie z rolami doskonale, a i same postacie – jak zwykle – są barwne i niebanalne. Całość jest słodko-gorzką opowieścią, w której emocjonalne cierpienie kompensowane jest ciepłem i nadzieją na lepsze jutro. Do tego dochodzą błyskotliwe dialogi i inteligentne obserwacje na temat życia.
Dlaczego więc film nie robi na mnie większego wrażenia? Po prostu dlatego, że podobnych opowieści widziałem tysiące. Żeby więc mnie "przekupić" trzeba dać coś ekstra, jakiś element, który sprawi, że naprawdę coś zadrga w moim sercu podczas seansu. Tu tego nie doznałem. Dla mnie film ten jest mechanicznym powielaniem schematu, a jedynym elementem wyróżniającym jest to, że Elle Fanning gra chłopaka uwięzionego w ciele nastolatki. To "robi" temat i napędza fabułę, ale dla mnie jest zbyt wykalkulowane.
Ocena: 5
Dlaczego więc film nie robi na mnie większego wrażenia? Po prostu dlatego, że podobnych opowieści widziałem tysiące. Żeby więc mnie "przekupić" trzeba dać coś ekstra, jakiś element, który sprawi, że naprawdę coś zadrga w moim sercu podczas seansu. Tu tego nie doznałem. Dla mnie film ten jest mechanicznym powielaniem schematu, a jedynym elementem wyróżniającym jest to, że Elle Fanning gra chłopaka uwięzionego w ciele nastolatki. To "robi" temat i napędza fabułę, ale dla mnie jest zbyt wykalkulowane.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz