The Tax Collector (2020)

Nie, nigdy w życiu nie uwierzę, że David Ayer nakręcił "Windykatora" na poważnie. I nie piszę tego jako fan reżysera, bo nim nie jestem. Uważam go za ledwie sprawnego wyrobnika. Jego standard to kino na 5 lub 6 gwiazdek w 10-gwiazdkowej skali.



Sam "Windykator" zaczyna się normalnie. Widzimy mężczyznę na łonie rodziny. Oczywiście domyślamy się, że nie jest spokojnym biznesmenem, choć jego rodzinna sielanka takie może sprawiać wrażenie. Ayer podąża przetartym szlakiem kina gangsterskiego. I zdaje się zapowiadać, że zobaczymy zwyczajne życie osób mających na co dzień do czynienia z przemocą, zbrodnią, narkotykami i pokaźną forsą.

Pierwszą wskazówką, że "Windykator" nie będzie klasycznym kinem gangsterskim, dostarcza już sam wygląd głównego bohatera. Jest on pokazywany tak, jakby każdy kadr był przygotowany z myślą o wyidealizowanym poście na Instagramie. Nierealnie wygładzony, dopieszczony image w każdym calu dobrze pasowałby do bułgarskich popowych teledysków, ale nie w ponurym, brutalnym kinie gangsterskim.

Kiedy dochodzi do długiej przemowy bohatera na temat życia, jakie teraz będzie prowadził dotychczas członek gangsterskiej drobnicy, straciłem wszelkie złudzenia. Od tego momentu postanowiłem traktować "Windykatora" jako komedię typu dry-humor, czyli taką, w której gagi opowiadane są z poważną miną, jakby to były rzeczy całkiem na serio. Tylko tak mogłem w ogóle zaakceptować kolejne sceny dialogowe, przerysowane zachowania, absurdalne pomysły (jak pogańskie rytuały z krwawymi mordami włącznie).

Ale i takie podejście nie bardzo pomogło. Głównie dlatego, że bohaterowie w ogóle nie przypadli mi do gustu. Nie byłem więc w stanie ekscytować się ich losami i tak naprawdę to, kto przeżyje, a kto umrze, było mi obojętne. W efekcie do końca z trudem wysiedziałem i odetchnąłem z ulgą, kiedy zobaczyłem napisy.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Home (2016)