Corpo elétrico (2017)
W swoim pełnometrażowym debiucie Marcelo Caetano stara się uwiecznić ów przedziwny okres transformacji, kiedy człowiek jest już dorosły, a jednak wspomnienie dzieciństwa wciąż jest świeże w jego pamięci.
W przeciwieństwie do wielu innych reżyserów, on nie poszedł drogą pokazywania tego okresu jako dramatycznego doświadczenia krytycznego. W życiu bohatera filmu nie dochodzi do żadnej sytuacji, która definiowałaby koniec dziecięcej beztroski i początek odpowiedzialności za siebie jako osoba dorosła. Elias zawieszony jest pomiędzy. Niczym zmarły, który zamiast przejść do innego świata, pozostaje wśród żywych snując się bez celu. Ma 23 lata i całkiem niezłą pracę. Ale nie traktuje jej poważnie. Nie myśli też ani o swojej przyszłości ani przeszłości. Żyje chwilą, bawi się, jest wśród ludzi. Podobnie jest z jego życiem uczuciowym. Nie ma w nim miejsce na zobowiązania, na totalne oddanie, ale brak też w nim znaczących konfliktów. Nawet z byłym facetem pozostaje w doskonałych relacjach.
Caetano zwalczył pokusę, by dodać historii Eliasa dramaturgii. I to chyba mi się w tym filmie spodobało najbardziej. To, że jest to półtorej godziny opowieści, która – jak jego bohater – zdaje się być zawieszona w bańce czasu, gdzie nic się nie dzieje, nie zmienia. Choć tylko w odniesieniu do postaci Eliasa, bo życie trwa dalej. Jego rówieśnicy również znajdują się w tym samym co momencie, ale za sprawą różnych doświadczeń i innych charakterów oni podejmują decyzje, ich żywoty ulegają zmianie: jedni planują ślub, inni są już rodzicami, jeszcze inni zaryzykują i porzucą pracę na rzecz pogoni za marzeniami. Ich losy służą reżyserowi do pokazania, że czas nie stoi w miejscu, nawet jeśli Elias nie jest gotowy się z tym pogodzić.
"Corpo elétrico" nie wynosi skromnego kina na wyższy poziom, ale w sumie nie jest to rzecz zła.
Ocena: 6
W przeciwieństwie do wielu innych reżyserów, on nie poszedł drogą pokazywania tego okresu jako dramatycznego doświadczenia krytycznego. W życiu bohatera filmu nie dochodzi do żadnej sytuacji, która definiowałaby koniec dziecięcej beztroski i początek odpowiedzialności za siebie jako osoba dorosła. Elias zawieszony jest pomiędzy. Niczym zmarły, który zamiast przejść do innego świata, pozostaje wśród żywych snując się bez celu. Ma 23 lata i całkiem niezłą pracę. Ale nie traktuje jej poważnie. Nie myśli też ani o swojej przyszłości ani przeszłości. Żyje chwilą, bawi się, jest wśród ludzi. Podobnie jest z jego życiem uczuciowym. Nie ma w nim miejsce na zobowiązania, na totalne oddanie, ale brak też w nim znaczących konfliktów. Nawet z byłym facetem pozostaje w doskonałych relacjach.
Caetano zwalczył pokusę, by dodać historii Eliasa dramaturgii. I to chyba mi się w tym filmie spodobało najbardziej. To, że jest to półtorej godziny opowieści, która – jak jego bohater – zdaje się być zawieszona w bańce czasu, gdzie nic się nie dzieje, nie zmienia. Choć tylko w odniesieniu do postaci Eliasa, bo życie trwa dalej. Jego rówieśnicy również znajdują się w tym samym co momencie, ale za sprawą różnych doświadczeń i innych charakterów oni podejmują decyzje, ich żywoty ulegają zmianie: jedni planują ślub, inni są już rodzicami, jeszcze inni zaryzykują i porzucą pracę na rzecz pogoni za marzeniami. Ich losy służą reżyserowi do pokazania, że czas nie stoi w miejscu, nawet jeśli Elias nie jest gotowy się z tym pogodzić.
"Corpo elétrico" nie wynosi skromnego kina na wyższy poziom, ale w sumie nie jest to rzecz zła.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz