Ferdinand (2017)

Kolejna miła niespodzianka w tym roku. Tym razem w kinie. Idąc na "Fernanda" spodziewałem się kolejnej standardowej animacji o szukaniu siebie i odkrywaniu tego, co naprawdę liczy się w życiu. I oczywiście właśnie o tym jest film. Tyle tylko, że Carlos Saldanha opowiedział to w sposób, jakiego się nie spodziewałem.



Choć historia byczka imieniem Fernando jest znana, to jednak wcale nie ona przychodziła mi na myśl, kiedy oglądałem animację. Produkcja Blue Sky sprawiała wrażenie remake'u "Shreka". Zielonego ogra zastąpił byk o słusznej prezencji, a miejsce osła zajęła wszystkożerna koza. Reszta niewiele się różni. Fernando jak wcześniej Shrek źle czuje się w narzuconej mu społecznie roli i chce prowadzić spokojne życie po swojemu. Koza Lupe, jak Osioł, jest namolna, głośna i łączy ją z bykiem identyczna relacja, jak przyjaźń, która rozwinęła się między Osłem i Shrekiem.

Wielkim zaskoczeniem było też dla mnie to, jak radykalna w swej wymowie jest to animacja. Niby większość produkcji animowanych niesie przesłanie "bycia sobą", ale zazwyczaj jest to jedynie cienka warstwa brokatu pokrywająca znane i konserwatywne wartości. "Fernando" wygląda jednak tak, jakby został nakręcony w apogeum kultury hipisowskiej, kiedy hasła pokoju, miłości i harmonii wciąż brzmiały szczerze i wiarygodnie. "Fernando" to lewacka propaganda, jaka istnieje tylko w koszmarach największych patriotów i piewców moralności. Co "gorsza" jest doskonale zaprezentowana, przez co łatwo może zostać wchłonięta przez bezrefleksyjnie przyjmującą wszystko co ładne i kolorowe młodą widownię. Pełno w niej humoru, akcji i wzruszeń. Twórcy odważnie sięgają po tematy przemocy i śmierci, dzięki czemu postawa bohatera naprawdę coś znaczy. Aż się zdziwiłem, że filmu nie nakręcił Mel Gibson, bo "Fernando" jest duchowym bliźniakiem "Przełęczy ocalonych". 

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)