Romans (2017)

Przez 2/3 filmu "Gniew" jest opowieścią niezwykle interesującą. Twórcy w sposób szczery i autentyczny mówią o rzeczach, których tak naprawdę nie sposób ubrać w słowa. Orlando Bloom i para reżyserów tworzą poruszający portret jednostki, która w dzieciństwie została zmieciona przez traumatyczne doświadczenia. Ból, zdrada, wstyd, wściekłość, strach – cała ta mieszanka emocji nie tylko doprowadziła destrukcję psychiki do końca, ale też sprawia, że spustoszenie wciąż trwa. Bo jak zamknąć w sobie, ukrywać przed światem, milczeć na temat doświadczeń, których nie można ogarnąć?



Twórcy świetnie radzą sobie z pokazaniem nie tylko cierpienia samego bohatera, ale też ból, jaki sprawia innym. Jest jak gangrena, która rozprzestrzenia się na wszystko wokół. Czyniąc to często wbrew instynktowi przetrwania.

Jednak potem coś twórców blokuje. Kiedy zbliża się koniec filmu i pora, by wyciągnąć wnioski, reżyserzy i scenarzysta nagle dają nogę. Autentyczna opowieść zmienia się w inscenizację rodem z amatorskiego teatru. Postać grana przez Blooma znika, a w jej miejsce zjawia się aktor wypowiadający napuszone monologi... tak, w liczbie mnogiej! W przeciągu kilkunastu minut Bloom będzie miał aż trzy duże teksty do deklamacji. A do tego dojdzie jeszcze jeden wypowiadany przez inną postać.

Ta sztuczność sprawia, że finałowa przypowieść o przebaczeniu i boskiej zemście wypada bardzo nieszczerze, wręcz absurdalnie. Oglądając końcówkę, byłem naprawdę wnerwiony, bo czułem się tak, jakby reżyserzy zwyczajnie robili mnie w konia.

Ale Bloom zagrał w tym filmie bardzo dobrze. To chyba jego najlepsza kreacja od czasu występu w "Mleczarzu".

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)