The Commuter (2018)
Jaume Collet-Serra i Liam Neeson nakręcili nowy film. W zasadzie na tym mógłbym poprzestać mój komentarz, bo też zdanie to mówi wszystko o "Pasażerze". Panowie w zasadzie stworzyli nowy podgatunek kina akcji. I po prostu raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej. Tym razem jest lepiej niż w "Non-Stop", ale gorzej niż w "Nocnym pościgu".
"Pasażer" to koktajl wieloowocowy. Fabuła to przedziwna mieszanka "Non-Stop", "Morderstwa w Orient Expressie" i "Niepowstrzymanego". Neeson znów gra mężczyznę, którego rodzinie ktoś grozi. Tym razem musi znaleźć tajemniczego pasażera pociągu i czekać, aż ktoś zrobi z nim lub nią coś złego. Bohater jest obecnie byłym już agentem ubezpieczeniowym, ale kiedyś był policjantem. I to właśnie dlatego został wybrany przez Ludzi Trzymających Władzę.
To, co następuje w wyniku tak zawiązanej akcji, to prawdziwa fiesta absurdalnych, ale całkiem dynamicznych i efekciarskich scenek rodzajowych. Całość jest naprawdę idiotyczna, ale zarazem przyjemnie się to ogląda. Im głupsze ma reżyser pomysły, tym zabawniejszy jest film (scena wykolejenia pociągu bije wszystko na głowę). Podobało mi się również to, jak reżyser przemyca, szczególnie na początku, do filmu rozwiązania formalne typowe raczej dla horrorów. Scena zdesperowanej twarzy Neesona, kiedy dowiaduje się, że jest zwolniony – bezcenna.
Ocena: 5
"Pasażer" to koktajl wieloowocowy. Fabuła to przedziwna mieszanka "Non-Stop", "Morderstwa w Orient Expressie" i "Niepowstrzymanego". Neeson znów gra mężczyznę, którego rodzinie ktoś grozi. Tym razem musi znaleźć tajemniczego pasażera pociągu i czekać, aż ktoś zrobi z nim lub nią coś złego. Bohater jest obecnie byłym już agentem ubezpieczeniowym, ale kiedyś był policjantem. I to właśnie dlatego został wybrany przez Ludzi Trzymających Władzę.
To, co następuje w wyniku tak zawiązanej akcji, to prawdziwa fiesta absurdalnych, ale całkiem dynamicznych i efekciarskich scenek rodzajowych. Całość jest naprawdę idiotyczna, ale zarazem przyjemnie się to ogląda. Im głupsze ma reżyser pomysły, tym zabawniejszy jest film (scena wykolejenia pociągu bije wszystko na głowę). Podobało mi się również to, jak reżyser przemyca, szczególnie na początku, do filmu rozwiązania formalne typowe raczej dla horrorów. Scena zdesperowanej twarzy Neesona, kiedy dowiaduje się, że jest zwolniony – bezcenna.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz