Suntan (2016)
Wakacyjny romans to rzecz tylko dla młodych. Tylko oni mają naturalną zdolność do godzenia intensywności uczuć z ich ulotnością. To czas, kiedy eksperymentuje się, bawi, głęboko doświadcza, a jednocześnie gdzieś w tym wszystkim tkwi świadomość, że to jest tylko teraz, że wkrótce się skończy zostawiając po sobie co najwyżej miłe wspomnienie. Jednak bohater "Opalenizny" młodzieniaszkiem już dawno przestał być. Co gorsza, spędził życie pod kloszem. To, co większość turystów doświadcza na greckich wyspach: przygodny seks, sporo alkoholu, zabawy z nieznajomymi, dla niego jest ziemią nieznaną. Kiedy więc pojawia się ona, Anna, nie jest gotowy, na to, co się wydarzy. Jest bezbronny wobec uczucia, które nim owładnęło. Jest ślepy na to, że w gruncie rzeczy jest zabawką w rękach dwukrotnie młodszych od siebie. Nie rozumie, że uczucie, które w nim się wzbudziło, choć jest obezwładniające, to jednocześnie jest nietrwałe. Tak oto rozpoczyna się jego droga do Tartaru.
"Opalenizna" fabularnie jest dość przewidywalnym obrazem. A jego prosta forma przygotowuje na nieuchronny finał. Film mimo to robi wrażenie, za sprawą głównego bohatera. Argyris Papadimitropoulos stworzył interesujące studium jednostki, która po dziesięcioleciach samotności odkrywa szaleństwa młodości. I choć Kostis nie jest postacią zbyt sympatyczną, to jednak trudno mi go było nie żałować. Oglądanie jego upadku jest doświadczeniem niezwykle przygnębiającym. Jest jak jeleń, który wyskoczył nocą na jezdnię i został oślepiony przez nadjeżdżającą ciężarówkę. Reżyser jednak nie stara się aktywnie wzbudzić litości do bohatera. Zwłaszcza, kiedy weźmie się pod uwagę, w jaki sposób całość kończy. "Opalenizna" jest przypowieścią o tym, że litość nie może oznaczać braku czujności. Nie ma bowiem bardziej niebezpiecznej sytuacji od tej, w której ktoś słaby i zdesperowany zostaje przyciśnięty do muru.
Solidne, psychologicznie wiarygodne kino.
Ocena: 6
"Opalenizna" fabularnie jest dość przewidywalnym obrazem. A jego prosta forma przygotowuje na nieuchronny finał. Film mimo to robi wrażenie, za sprawą głównego bohatera. Argyris Papadimitropoulos stworzył interesujące studium jednostki, która po dziesięcioleciach samotności odkrywa szaleństwa młodości. I choć Kostis nie jest postacią zbyt sympatyczną, to jednak trudno mi go było nie żałować. Oglądanie jego upadku jest doświadczeniem niezwykle przygnębiającym. Jest jak jeleń, który wyskoczył nocą na jezdnię i został oślepiony przez nadjeżdżającą ciężarówkę. Reżyser jednak nie stara się aktywnie wzbudzić litości do bohatera. Zwłaszcza, kiedy weźmie się pod uwagę, w jaki sposób całość kończy. "Opalenizna" jest przypowieścią o tym, że litość nie może oznaczać braku czujności. Nie ma bowiem bardziej niebezpiecznej sytuacji od tej, w której ktoś słaby i zdesperowany zostaje przyciśnięty do muru.
Solidne, psychologicznie wiarygodne kino.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz