The Place (2017)
Oto film-przestroga dla tych wszystkich, którzy narzekają na nieobecnego Boga. W "The Place" samego Boga co prawda nie zobaczymy, ale jego sługa jest niezwykle aktywny, a wola jest wszystkim. Sługa spokojnie wysłuchuje modlitw i spełnia życzenia ludzi. Nie jest jednak instytucją charytatywną. Raczej notariuszem, u którego składa się umowy. Chcesz uzdrowienia śmiertelnie chorego syna? Nic prostszego, po prostu zabij jakieś dziecko. Chcesz odzyskać wzrok? Jasne, czemu nie. Wystarczy tylko, że zgwałcisz kobietę. Chcesz odzyskać miłość męża? Da się zrobić, pod warunkiem, że rozbijesz rodzinę.
Jak widać cena za cuda jest dość wysoka. Można się więc zastanawiać, czy wygłaszający wyroki bohater jest aniołem czy diabłem. Nie ma to jednak większego znaczenia. I jedno i drugie oznacza bowiem istnienie siły wyższej, siły sprawczej, której wszystko na świecie podlega. Co więcej, w rękach Boga wszechobecnego każdy jest tylko zabawką. Wolna wola jest iluzją. Nasze samodzielne decyzje okazują się dawno przewidzianymi konsekwencjami innych pozornie samodzielnie podjętych decyzji. Nikt nie jest tu prawdziwie wolnym. Nawet, a może przede wszystkim, ten, który wyznacza cenę. Jego życie sprowadza się do wysłuchiwania ludzkich zwierzeń, zaglądania do księgi i ogłaszania, co w niej przeczytał. Nic więcej nie robi. Trzyma dystans i wciąż obcuje z ludzką słabością i grzechem. I co z tego ma? Nic. A co z tego mają ludzie? Zazwyczaj też nic. Trudno się bowiem cieszyć spełnionym życzeniem, kiedy jest się świadomym ceny, jaką się zapłaciło. Co gorsza czasem lepiej jest z umowy się nie wywiązać. Niestety o tym, co jest lepsze, a co gorsze dowiadujemy się zawsze po fakcie.
Paolo Genovese musi kochać dialogi. "The Place" w całości opiera się właśnie na rozmowach. Kamera ani przez chwilę nie opuszcza tytułowej restauracji, gdzie bohater wysłuchujący życzeń ludzi przebywa 24 godziny na dobę. Jest to ciekawy pomysł, choć bardziej na teatr niż kino. A przynajmniej tak to wygląda w tym przypadku.Pomysł ten bowiem został tak sobie zrealizowany przez reżysera. Dialogi nie są zbyt błyskotliwe, ani nie skłaniają do refleksji. Relacje bohatera z pozostałymi postaciami są emocjonalnie zbyt płytkie, przez co poszczególne dramaty średnio mnie obchodziły. A już wątek z kelnerką woła o pomstę do nieba, tak niechluje został przygotowany.
"The Place" pod wieloma względami przypomina poprzedni film reżysera "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Jednak z tamtego obrazu Genovese zostawił jedynie skorupę formalną, której nie potrafił napełnić życiem i emocjami.
Ocena: 5
Jak widać cena za cuda jest dość wysoka. Można się więc zastanawiać, czy wygłaszający wyroki bohater jest aniołem czy diabłem. Nie ma to jednak większego znaczenia. I jedno i drugie oznacza bowiem istnienie siły wyższej, siły sprawczej, której wszystko na świecie podlega. Co więcej, w rękach Boga wszechobecnego każdy jest tylko zabawką. Wolna wola jest iluzją. Nasze samodzielne decyzje okazują się dawno przewidzianymi konsekwencjami innych pozornie samodzielnie podjętych decyzji. Nikt nie jest tu prawdziwie wolnym. Nawet, a może przede wszystkim, ten, który wyznacza cenę. Jego życie sprowadza się do wysłuchiwania ludzkich zwierzeń, zaglądania do księgi i ogłaszania, co w niej przeczytał. Nic więcej nie robi. Trzyma dystans i wciąż obcuje z ludzką słabością i grzechem. I co z tego ma? Nic. A co z tego mają ludzie? Zazwyczaj też nic. Trudno się bowiem cieszyć spełnionym życzeniem, kiedy jest się świadomym ceny, jaką się zapłaciło. Co gorsza czasem lepiej jest z umowy się nie wywiązać. Niestety o tym, co jest lepsze, a co gorsze dowiadujemy się zawsze po fakcie.
Paolo Genovese musi kochać dialogi. "The Place" w całości opiera się właśnie na rozmowach. Kamera ani przez chwilę nie opuszcza tytułowej restauracji, gdzie bohater wysłuchujący życzeń ludzi przebywa 24 godziny na dobę. Jest to ciekawy pomysł, choć bardziej na teatr niż kino. A przynajmniej tak to wygląda w tym przypadku.Pomysł ten bowiem został tak sobie zrealizowany przez reżysera. Dialogi nie są zbyt błyskotliwe, ani nie skłaniają do refleksji. Relacje bohatera z pozostałymi postaciami są emocjonalnie zbyt płytkie, przez co poszczególne dramaty średnio mnie obchodziły. A już wątek z kelnerką woła o pomstę do nieba, tak niechluje został przygotowany.
"The Place" pod wieloma względami przypomina poprzedni film reżysera "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Jednak z tamtego obrazu Genovese zostawił jedynie skorupę formalną, której nie potrafił napełnić życiem i emocjami.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz