Теснота (2017)
Człowiek wcale nie jest z natury dobry. A miłość to romantyczna nazwa na różne zestawy uczuć (zazwyczaj wcale nie takich pozytywnych), które sprawiają, że ludzie są ze sobą lub czują więź lub jakąś lojalność. Te kłamstwa są użyteczne w codziennym życiu. Ułatwiają bowiem funkcjonowanie. Problem w tym, że wystarczy wpaść w tarapaty, by ta piękna iluzja roztrzaskała się niczym zastawa z miśnieńskiej porcelany.
"Bliskość" zaczyna się od rodzinnej uroczystości, na której dwójka młodych Żydów deklaruje chęć pobrania się. Radość, swawola, nadzieja na świetlaną przyszłość - kilka godzin później rozpłyną się jak w przysłowiowej londyńskiej mgle. Para zostanie bowiem porwana. Porywacze zażądają wygórowanego okupu. Nagle każdy zostaje osamotniony. Rodzina niedoszłego pana młodego, i panny młodej. W obrębie rodziny pana młodego też dojdzie do rozłamów. Tragedia staje się okazją do ubijania interesów. Rodzice porwanego chłopaka staną przed koniecznością sprzedania rodzinnego interesu, a jego siostra otrzyma propozycję małżeńską powiązaną z pomocą finansową niezbędną do zgromadzenia potrzebnej sumy.
Dziewczyna, która jest główną bohaterką filmu, wydaje się być ofiarą. Co jednak nie przeszkadza jej wykorzystywać jej chłopaka, kiedy daje się mu praktycznie zgwałcić, nie wyjaśniając, po co i dlaczego to czyni. Dziewczyna przez większość filmu odstawia zresztą totalną donkiszoterię. Akcja filmu rozgrywa się w 1998 roku w Nalczyku, stolicy Kabardo-Bałkarii, republiki rosyjskiej leżącej po sąsiedzku pogrążonej w totalnej anarchii Czeczenii (co zostanie podkreślone niezwykle brutalną sceną z czasów pierwszej wojny). Jednak bohaterka uparcie neguje rzeczywistość i zachowuje się tak, jakby konflikty etniczne i ekonomiczne w regionie nie istniały. Jej chłopakiem jest Kabardyjczyk, czyli muzułmanin. To również muzułmanie porwali jej brata. Mimo to buntuje się przeciwko rozwiązaniom proponowanym przez rodziców, ale sama nie potrafi zaproponować nic innego. Chce być wolna, niezależna, ale w jej świecie nie ma po prostu na to miejsce. Przez to pragnienie ustawia się w pozycji ofiary, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo powiela schematy, przed którymi się broni z krzykiem.
"Bliskość" to debiut reżyserski Kantemira Bałagowa, co niestety miejscami daje się we znaki. Film ma surowy, naturalistyczny charakter, ale czasami reżysera ponosi twórcza inwencja i zaczyna niepotrzebnie bawić się metaforami lub dla odmiany nadmierną dosadnością. Często dla reżysera ważniejszy jest obraz od tego, na ile forma czy estetyka są spójne z resztą filmu. Tak jest w przypadku sekwencji oglądania kasety wideo, na której nagrano to, jak Czeczeńcy mordowali Rosjan. Jest to moment mrożący krew w żyłach, okrucieństwo trudne do wytrzymania. A jednak nie sposób nie zadawać sobie pytania, czy naprawdę było to potrzebne. Albo scena z innej parafii: zbliżenie na szyję bohaterki i to, jak napinają się mięśnie podczas wyrażania emocji. Same w sobie są to momenty ważne i ciekawe, ale w kontekście całości niepotrzebne. Są to jednak błędy wynikające z braku obycia z filmową materią. Jeśli Bałagow zdobędzie doświadczenie, może wyrosnąć Rosji kolejny wieszcz nihilizmu.
Ocena: 6
"Bliskość" zaczyna się od rodzinnej uroczystości, na której dwójka młodych Żydów deklaruje chęć pobrania się. Radość, swawola, nadzieja na świetlaną przyszłość - kilka godzin później rozpłyną się jak w przysłowiowej londyńskiej mgle. Para zostanie bowiem porwana. Porywacze zażądają wygórowanego okupu. Nagle każdy zostaje osamotniony. Rodzina niedoszłego pana młodego, i panny młodej. W obrębie rodziny pana młodego też dojdzie do rozłamów. Tragedia staje się okazją do ubijania interesów. Rodzice porwanego chłopaka staną przed koniecznością sprzedania rodzinnego interesu, a jego siostra otrzyma propozycję małżeńską powiązaną z pomocą finansową niezbędną do zgromadzenia potrzebnej sumy.
Dziewczyna, która jest główną bohaterką filmu, wydaje się być ofiarą. Co jednak nie przeszkadza jej wykorzystywać jej chłopaka, kiedy daje się mu praktycznie zgwałcić, nie wyjaśniając, po co i dlaczego to czyni. Dziewczyna przez większość filmu odstawia zresztą totalną donkiszoterię. Akcja filmu rozgrywa się w 1998 roku w Nalczyku, stolicy Kabardo-Bałkarii, republiki rosyjskiej leżącej po sąsiedzku pogrążonej w totalnej anarchii Czeczenii (co zostanie podkreślone niezwykle brutalną sceną z czasów pierwszej wojny). Jednak bohaterka uparcie neguje rzeczywistość i zachowuje się tak, jakby konflikty etniczne i ekonomiczne w regionie nie istniały. Jej chłopakiem jest Kabardyjczyk, czyli muzułmanin. To również muzułmanie porwali jej brata. Mimo to buntuje się przeciwko rozwiązaniom proponowanym przez rodziców, ale sama nie potrafi zaproponować nic innego. Chce być wolna, niezależna, ale w jej świecie nie ma po prostu na to miejsce. Przez to pragnienie ustawia się w pozycji ofiary, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo powiela schematy, przed którymi się broni z krzykiem.
"Bliskość" to debiut reżyserski Kantemira Bałagowa, co niestety miejscami daje się we znaki. Film ma surowy, naturalistyczny charakter, ale czasami reżysera ponosi twórcza inwencja i zaczyna niepotrzebnie bawić się metaforami lub dla odmiany nadmierną dosadnością. Często dla reżysera ważniejszy jest obraz od tego, na ile forma czy estetyka są spójne z resztą filmu. Tak jest w przypadku sekwencji oglądania kasety wideo, na której nagrano to, jak Czeczeńcy mordowali Rosjan. Jest to moment mrożący krew w żyłach, okrucieństwo trudne do wytrzymania. A jednak nie sposób nie zadawać sobie pytania, czy naprawdę było to potrzebne. Albo scena z innej parafii: zbliżenie na szyję bohaterki i to, jak napinają się mięśnie podczas wyrażania emocji. Same w sobie są to momenty ważne i ciekawe, ale w kontekście całości niepotrzebne. Są to jednak błędy wynikające z braku obycia z filmową materią. Jeśli Bałagow zdobędzie doświadczenie, może wyrosnąć Rosji kolejny wieszcz nihilizmu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz