Insyriated (2017)

Belg kręci film mający pokazać koszmar życia w Syrii pogrążonej w odmętach wojny domowej. Po zwiastunie byłem nastawiony pozytywnie. Jednak mój entuzjazm dość szybko wyparował i pozostała we mnie jedynie cyniczna konstatacja, że "W czterech ścianach życia" jest filmem propagandowych, którego celem jest zmiana nastawienia publiki do syryjskich emigrantów będących politycznym problemem w całej Unii Europejskiej. Może intencje twórców były szlachetne i zapewne dobrze się stało, że ten film powstał. Jednak nie zmienia to mojej oceny obrazu. Ten film nie daje nawet dziesiątej części tego, co obiecuje.



"W czterech ścianach życia" opowiada o grupie osób zamkniętych w jednym mieszkaniu. Poza jego murami szaleje wojna. Co chwilę padają strzały, wybuchają bomby, do drzwi dobijają się podejrzane typy, a na tych, którzy odważą się wyjść na dwór, czyhają snajperzy. W takich warunkach ludzie z jednej strony żyją w ciągłym strachu, z drugiej strony próbują funkcjonować w miarę normalnie: posiłki nadal trzeba robić, po kolejnych eksplozjach niezbędne jest sprzątanie.

Reżyser Philippe Van Leeuw teorię ma opanowaną. W jego filmie znalazły się wszystkie elementy, których należy spodziewać się w opowieści o tych, którzy próbują przetrwać w ekstremalnych warunkach konfliktu zbrojnego. Są więc rzeczy wskazujące na nieustające poczucie zagrożenia, na apatię spowodowaną niemożnością poradzenia sobie z tym, jak doszczętnie rozpadł się znany świat. Są sceny dramatycznych wyborów, bestialstwa, ale też zachowań dających pozory normalności.

Jednak reżyser nie potrafi właściwie zestawić te elementy. Nie udało mu się zbudować klaustrofobicznego poczucia osaczenia. Nie potrafi nasycić narrację tą specyficzną mieszanką nadziei, desperacji, fatalizmu i pragmatyzmu. Poza dwójką kobiecych postaci nie potrafił też stworzyć pełnokrwistych bohaterów. Dlatego też w filmie są zaledwie dwie sceny emocjonalnie wyraziste. A jedna z nich (Halima kontra intruzi) i tak w dużej części jest pozbawiona psychologicznej wiarygodności.

W porównaniu do serbskich, chorwackich i bośniackich filmów opowiadających o czasach wojny na Bałkanach, "W czterech ścianach życia" jest obrazem śmiesznym i naiwnym. Bronią go jedynie Hiam Abbass i Diamand Bou Abboud. Obie panie świetnie zagrały. Co tylko potęgowało żal, że całość nie jest tak dobra, jak ich kreacje.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)