Marjorie Prime (2017)

Cuda się zdarzają. Nie sądziłem, że film wyreżyserowany przez Michaela Almereydę może mi się spodobać. A właśnie tak się stało. Choć "Marjorie Prime" nie jest pozbawione wad, to i tak egzystuje na zupełnie innym poziomie od takich "dzieł" reżysera jak "Anarchia" i "Hamlet". A może to po prostu Almereyda nie powinien brać się za Szekspira, bo przecież "Marjorie Prime" to także jest adaptacja sztuki teatralnej. Z drugiej strony "Eksperymentator" z teatrem nie miał nic wspólnego, a i tak był kiepskim filmem.



"Marjorie Prime" ratuje prostota, choć na pierwszy rzut oka rzecz może sprawiać wrażenie przekombinowanej. W końcu jest to opowieść o niedalekiej przyszłości, kiedy to technologia pozwala na tworzenie wirtualnych imitacji zmarłych osób, z którymi można rozmawiać, a dzięki zaawansowanej sztucznej inteligencji, im częstsze są interakcje z tymi tworami, tym bardzie przypominają one biologiczny pierwowzór. Jednak w filmie Almereydy ten pomysł został stonowany. Stał się pretekstem dla licznych rozmów prowadzonych przez bohaterów, których tematem jest życie, relacje małżeńskie, rodzicielskie, natura pamięci, żałoby, szczęścia. Wszystkie te rozmowy nie są jakoś szczególnie błyskotliwe. Tworzą jednak klimat, budują ogólny obraz ludzkiej egzystencji jako niekończącego się koła życia.

I gdyby film sprowadził się tylko do tego, byłoby w porządku. Niestety pod koniec twórcy jakby zorientowali się, że futurystyczny punkt wyjścia daje możliwość zadawania też innych pytań, prowadzi do zaskakujących konsekwencji. Jest tego jednak zdecydowanie za mało i pojawia się o wiele za późno. Sprowadza się w zasadzie do koncepcji autonomizacji wspomnień, które niepostrzeżenie stają się niezależnymi bytami, formą nieśmiertelności. Był to temat zdecydowanie warty pogłębienia. Podobnie też jak zastanowienie się nad zaletami i wadami strategii radzenia sobie ze stratą poprzez kontakt z wirtualną wariacją na temat tej osoby. Ewidentnie widać bowiem, że posiadanie takiego towarzysza prowadzi do fiksacji żyjących na przeszłości.

"Marjorie Prime" miała olbrzymi potencjał i to, że reżyser go nie wykorzystał wcale mnie nie zaskoczyło. Bardziej zdziwiło mnie to, że film mimo wszystko wciąga, jest emocjonalnie intrygujący, a gwiazdy w obsadzie tym razem mogły pomóc w utrzymaniu całości na przyzwoitym poziomie. To solidne kino.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)