Estiu 1993 (2017)
Lato. Mała dziewczynka włóczy się z jeszcze mniejszą dziewczynką po okolicy. Psoci, czasem zachowuje się jak psychopatka, innym razem wykazywać się będzie zdumiewającą wręcz naiwnością. Sielanka, dziecięca swawola, ale rozgrywająca się na tle tragedii, której dziecko nie rozumie, lecz która emocjonalnie je i tak dotyka. Brzmi to znajomo, prawda?
"Lato 1993" to taka stonowana wersja "Florida Project". Sceny dziecięce są prowadzone w podobny sposób - króluje w nich naturalizm, podglądanie młodocianych bohaterek podczas pozornie normalnych dni lata. Stonowanie polega na tym, jak prezentowani są dorośli. We "Florida Project" chaos, jaki wokół dziecka rozpętuje matka, jest wszechobecny. W "Lecie 1993" matka jest wspomnieniem, jej destrukcyjnego charakteru możemy się jedynie domyślać znając przyczynę śmierci i obserwując córkę, która w jednej ze scen odgrywa ją.
Proste scenki rodzajowe prowadzą do oczywistej konstatacji, że dziecko może wiele rzeczy nie rozumieć, ale nie znaczy to wcale, że nie wpływają one na nie. Nie jest to myśl odkrywcza, więc to, co staje się istotne w przypadku "Lata 1993", to prezentacja. A ta niestety nie jest w moim guście. Wojeryzm i naturalność w tym przypadku była dla mnie nie do zniesienia. Zapewne miało to działać na moje emocje, ale jedynie stanowiło pretekst do różnego rodzaju intelektualnych aktywności, rozmyślań nad naturą dziecka (i ludzi w ogóle) oraz nad różnicą między naiwnością a niewinnością. Emocjonalnie byłem obojętny, przez co rzecz straszliwie się ciągnęła. W tym temacie pozostanę w dalszym ciągu zwolennikiem opowieści bardziej alegorycznych.
Ocena: 5
"Lato 1993" to taka stonowana wersja "Florida Project". Sceny dziecięce są prowadzone w podobny sposób - króluje w nich naturalizm, podglądanie młodocianych bohaterek podczas pozornie normalnych dni lata. Stonowanie polega na tym, jak prezentowani są dorośli. We "Florida Project" chaos, jaki wokół dziecka rozpętuje matka, jest wszechobecny. W "Lecie 1993" matka jest wspomnieniem, jej destrukcyjnego charakteru możemy się jedynie domyślać znając przyczynę śmierci i obserwując córkę, która w jednej ze scen odgrywa ją.
Proste scenki rodzajowe prowadzą do oczywistej konstatacji, że dziecko może wiele rzeczy nie rozumieć, ale nie znaczy to wcale, że nie wpływają one na nie. Nie jest to myśl odkrywcza, więc to, co staje się istotne w przypadku "Lata 1993", to prezentacja. A ta niestety nie jest w moim guście. Wojeryzm i naturalność w tym przypadku była dla mnie nie do zniesienia. Zapewne miało to działać na moje emocje, ale jedynie stanowiło pretekst do różnego rodzaju intelektualnych aktywności, rozmyślań nad naturą dziecka (i ludzi w ogóle) oraz nad różnicą między naiwnością a niewinnością. Emocjonalnie byłem obojętny, przez co rzecz straszliwie się ciągnęła. W tym temacie pozostanę w dalszym ciągu zwolennikiem opowieści bardziej alegorycznych.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz