The Steps (2015)
Czy w ciągu weekendu można zbudować rodzinę, którą przez 30 lat się skutecznie rozsadzało od środka? W amerykańskim kinie wszystko jest możliwe, więc nie powinno mnie dziwić to, jak wygląda "Nasza nowa rodzina". A jednak przesyt naiwnej słodkości, jaką twórcy serwują w trzecim akcie, to dla mnie za wiele. Szkoda, bo wcześniej film robił dobre wrażenie.
Oczywiście, od samego początku "Nasza nowa rodzina" nie grzeszyła oryginalnością. Ale miała zestaw barwnych postaci, którymi potrafili mnie zainteresować. Macoch-trzpiotka, ojciec, który na starość odkrył wartość rodziny, ambitny syn, córka-leserka, muzyk-alkoholik i prosta para z kanadyjskiej prowincji mogły zapewnić filmowi odpowiedni klimat do opowiedzenia wartościowej historii o rodzinnych ranach i próbie ich zagojenia.
Nie mam nawet nic przeciwko temu, by film kończył się happy endem. Mój zarzut dotyczy jedynie lenistwa, jakim była jego prezentacja. Reżyser macha czarodziejską różdżką i wszystko nagle się układa. Gdyby film wydłużono o pół godziny i pokazano kilka scen, w których bohaterowie orientują się ile tracą fiksując się na przeszłości i w których pokazane jest, jak wykonują pierwszy krok ku zmianie, całość robiłaby o wiele lepsze wrażenie. Wyjaśnienie, że pojawienie się jednej małej dziewczynki wszystko naprawia, jest po prostu głupie i szkodzi wszystkim.
Ocena: 5
Oczywiście, od samego początku "Nasza nowa rodzina" nie grzeszyła oryginalnością. Ale miała zestaw barwnych postaci, którymi potrafili mnie zainteresować. Macoch-trzpiotka, ojciec, który na starość odkrył wartość rodziny, ambitny syn, córka-leserka, muzyk-alkoholik i prosta para z kanadyjskiej prowincji mogły zapewnić filmowi odpowiedni klimat do opowiedzenia wartościowej historii o rodzinnych ranach i próbie ich zagojenia.
Nie mam nawet nic przeciwko temu, by film kończył się happy endem. Mój zarzut dotyczy jedynie lenistwa, jakim była jego prezentacja. Reżyser macha czarodziejską różdżką i wszystko nagle się układa. Gdyby film wydłużono o pół godziny i pokazano kilka scen, w których bohaterowie orientują się ile tracą fiksując się na przeszłości i w których pokazane jest, jak wykonują pierwszy krok ku zmianie, całość robiłaby o wiele lepsze wrażenie. Wyjaśnienie, że pojawienie się jednej małej dziewczynki wszystko naprawia, jest po prostu głupie i szkodzi wszystkim.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz