Paul, Apostle of Christ (2018)

Choć w historii chrześcijaństwa roi się od barwnych postaci, które wymykają się łatwym ocenom, Paweł z Tarsu i tak się wybija na pierwszym plan. Jezus mógł być inspiracją dla powstania nowego ruchu religijnego. Piotr może stanowić legendarny fundament kościoła. Jednak tym, który naprawdę stworzył chrześcijaństwo jest właśnie Paweł. Jego nauka o Jezusie stała się prawdą objawioną, co doprowadziło do paradoksalnej sytuacji, w której żydowscy zwolennicy Chrystusa (i jego następcy w osobie Jakuba) zostali ostatecznie uznani za heretyków i usunięci z grona wiernych. Jego pozycja jest tak wielka, że kultura masowa unika kontrowersyjnych lub rewizjonistycznych wersji jego biografii. Jezus i Maryja mają różne wizerunki w kinie, ale Paweł jest niemal zawsze fanatycznym faryzeuszem, który przeszedł przemianę w drodze do Damaszku i stał się apostołem, twórcą chrześcijańskich gmin w wielu miejscach wokół Morza Śródziemnego. Jest kwintesencją ortodoksji i przemilcza się jego konflikty z prawdziwymi tradycjonalistami. Kiedy wspomina się to, jak w listach napomina wiernych, którzy słuchają "fałszywych nauk", pomija się fakt, że wiele z tych nauk sankcjonowanych było przez kościół jerozolimski, z którym Paweł często był skonfliktowany.



"Paweł, apostoł Chrystusa" nic w tym temacie nie zmienia. I szczerze mówić, nie spodziewałem się tego, biorąc pod uwagę, że za produkcją stoi firma specjalizująca się w protestanckich widowiskach. Obraz Andrew Hyatta jest typową katechezą. Na pierwszy rzut oka jest to przypowieść o ostatnich tygodniach życia Pawła, kiedy w rzymskim więzieniu oczekuje na śmierć, a wierni są prześladowani po tym, jak oskarżono ich o wywołanie pożaru, który strawił większość Wiecznego Miasta. W rzeczywistości stanowi lekcję pokory i znajdowania siły, by trwać przy swoim, kiedy wokół panuje wroga atmosfera. Jest to przesłanie, które dla wielu osób będzie bardzo aktualne, biorąc pod uwagę, jak podważane są kolejne wartości uważane przez nich za niepodważalne.

Jednak, jak większość katechez, film Hyatta nie jest prawdziwą lekcją. Jego rolą jest utwierdzanie w przekonaniach, które już się wyznaje, afirmacja wybranej drogi. I "Paweł, apostoł Chrystusa" robi to z łopatologicznym brakiem finezji. Hyatt korzysta ze wszystkich typowych chwytów narracyjnych: podniosła muza, egzaltowana gra aktorska, która zwyczajne sceny podnosi do rangi Kazania na Górze. Każde najprostsze nawet zdanie staje się krynicą mądrości, jakby pochodziło bezpośrednio z Biblii (jeśli nie od samego Boga).

Mimo to miejscami reżyser potrafił zbudować nastrój. Jest kilka momentów, które prawie mnie wzruszyły. Prawie, ponieważ na przeszkodzie stawał za każdym razem polski dubbing. Nie da się go zignorować. Jest tak natrętny w swoim nadęciu i liturgicznym stylu wysławiania, że nawet najlepsze sceny w filmie potrafił mi zepsuć. A kiedy oryginał popadał w mechaniczną ewangelizację, za sprawą dubbingu, stawał się nie do zniesienia.

Prawdopodobnie w oryginalne film uznałbym za średniaka. A tak nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przed nim ostrzegać.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)