బాహుబలి 2: ది కన్ క్లూజన్ (2017)
Jeśli nigdy nie mieliście do czynienia z rozrywkowym kinem z Indii, to po dylogię "Baahubali" pod żadnym pozorem nie powinniście sięgać. Jest to bowiem kino ekstremalne. Nie jest to oczywiście ten rodzaj ekstremum, jaki prezentuje kino europejskie w produkcjach typu "Serbski film" czy "Ludzka stonoga". Jednak dla niedoświadczonego kinomana jest to mimo wszystko równie destrukcyjne doświadczenie. Stężenie kiczu przekracza wszelkie dopuszczalne normy. Naprawdę! To, co oferuje reżyser, nie ogarną ci, których wychowało Hollywood.
Jeśli jednak macie już w sobie wyrobioną odporność, wtedy "Baahubali" jest cudownym doświadczeniem. Zabiera was do świata baśni, gdzie wszystko jest bardzie kolorowe, bardziej dynamiczne, bardziej bohaterskie, bardziej zdradliwe. To opowieść o ludziach większych niż życie i twórcy ani przez chwilę nie zapominają o tym, by to na ekranie podkreślić. Dlatego też włosy głównego bohatera zawsze epicko falują na nieistniejącym wietrze. Dlatego każdy z bohaterów wyczynia w powietrzu i na lądzie piruety, które nie są możliwe przy działaniu praw fizyki. To dlatego przy użyciu łuków, mieczy, łańcuchów, a nawet tarcz i palm dokonują cudów, których nie odważyłby się pokazać nikt w Hollywood z obawy, że zostanie wyśmiany.
Pierwsza część "Baahubali" bardzo wysoko zawiesiła porzeczkę. Bałem się, że dwójka nie sprosta moim oczekiwaniom. Dlatego też, choć film kupiłem już dawno temu, to jednak dopiero teraz odważyłem się go obejrzeć. Bałem się niepotrzebnie! "Baahubali 2" to absolutne mistrzostwo epickiego efekciarstwa. To fantastyczna epopeja i genialna przeciwwaga dla hollywoodzkich blockbusterów. Nawet "Strażnicy Galaktyki" i trzeci "Thor" w swym świetnym skądinąd efekciarstwie są jedynie cieniem tego, co oferuje superprodukcja Rajamouliego. I kocham każdą minutę tego filmu. No, może nie każdą. Bo finałowy pojedynek wydał mi się nie tak barwny i dynamiczny jak kilka wcześniejszych walk. Ale przy prawie trzech godzinach, są to naprawdę drobnostki.
Ocena: 9
Jeśli jednak macie już w sobie wyrobioną odporność, wtedy "Baahubali" jest cudownym doświadczeniem. Zabiera was do świata baśni, gdzie wszystko jest bardzie kolorowe, bardziej dynamiczne, bardziej bohaterskie, bardziej zdradliwe. To opowieść o ludziach większych niż życie i twórcy ani przez chwilę nie zapominają o tym, by to na ekranie podkreślić. Dlatego też włosy głównego bohatera zawsze epicko falują na nieistniejącym wietrze. Dlatego każdy z bohaterów wyczynia w powietrzu i na lądzie piruety, które nie są możliwe przy działaniu praw fizyki. To dlatego przy użyciu łuków, mieczy, łańcuchów, a nawet tarcz i palm dokonują cudów, których nie odważyłby się pokazać nikt w Hollywood z obawy, że zostanie wyśmiany.
Pierwsza część "Baahubali" bardzo wysoko zawiesiła porzeczkę. Bałem się, że dwójka nie sprosta moim oczekiwaniom. Dlatego też, choć film kupiłem już dawno temu, to jednak dopiero teraz odważyłem się go obejrzeć. Bałem się niepotrzebnie! "Baahubali 2" to absolutne mistrzostwo epickiego efekciarstwa. To fantastyczna epopeja i genialna przeciwwaga dla hollywoodzkich blockbusterów. Nawet "Strażnicy Galaktyki" i trzeci "Thor" w swym świetnym skądinąd efekciarstwie są jedynie cieniem tego, co oferuje superprodukcja Rajamouliego. I kocham każdą minutę tego filmu. No, może nie każdą. Bo finałowy pojedynek wydał mi się nie tak barwny i dynamiczny jak kilka wcześniejszych walk. Ale przy prawie trzech godzinach, są to naprawdę drobnostki.
Ocena: 9
Komentarze
Prześlij komentarz