The Hippopotamus (2017)
Uwielbiam takie chwile, kiedy zaczynam oglądać jakiś film, nie mam zielonego pojęcia, o czym będzie, po czym szybko orientuję się, że wszystko w nim trafia w mój gust. Tak było z "Hipopotamem", po którego sięgnąłem wyłącznie dlatego, że jest on ekranizacją książki Stephena Fry'a.
Biorąc pod uwagę to, kto jest autorem literackiego pierwowzoru, spodziewałem się sporo sarkastycznego humoru i cynicznego spojrzenia na świat. I nie zawiodłem się. Teksty wypowiadane przez głównego bohatera są zabawne, przewrotne i złośliwe, więc zupełnie nie przeszkadzała mi olbrzymia liczba monologów z offu. Reżyser mógłby nawet pójść za wzorem Jarmana w "Blue" i bazować tylko na tekstach wygłaszanych z offu, a i tak "Hipopotam" by mi się podobał.
Jednak film ma fabułę, która również pozytywnie mnie zaskoczyła. "Hipopotam" ma strukturę klasycznego kryminału z Poirotem w roli głównej, tyle że zaprezentowanej w krzywym zwierciadle. Jest więc arystokratyczna posiadłość z klasycznym zestawem bohaterów, na który składają się członkowie rodziny, służba i barwna grupa znajomych. Zamiast jednak morderstwa, do rozwiązania jest sprawa uzdrowień. A Poirota zastąpił zapijaczony poeta-cynik. Fabuła jest przewrotnie perwersyjna, gorzka, zabawna, ale też niepozbawiona trafnych refleksji na temat życia.
Jeśli już na coś miałbym kręcić nosem (ale tak naprawdę to nie będę), to byłaby to obsada. Roger Allam dystansuje wszystkich w przedbiegach, co nie zawsze jest korzystne dla filmu. Kilka innych postaci jest bowiem na tyle barwnych i ciekawych, że trochę szkoda tego, że są tak bardzo w cieniu Allama.
Ocena: 8
Biorąc pod uwagę to, kto jest autorem literackiego pierwowzoru, spodziewałem się sporo sarkastycznego humoru i cynicznego spojrzenia na świat. I nie zawiodłem się. Teksty wypowiadane przez głównego bohatera są zabawne, przewrotne i złośliwe, więc zupełnie nie przeszkadzała mi olbrzymia liczba monologów z offu. Reżyser mógłby nawet pójść za wzorem Jarmana w "Blue" i bazować tylko na tekstach wygłaszanych z offu, a i tak "Hipopotam" by mi się podobał.
Jednak film ma fabułę, która również pozytywnie mnie zaskoczyła. "Hipopotam" ma strukturę klasycznego kryminału z Poirotem w roli głównej, tyle że zaprezentowanej w krzywym zwierciadle. Jest więc arystokratyczna posiadłość z klasycznym zestawem bohaterów, na który składają się członkowie rodziny, służba i barwna grupa znajomych. Zamiast jednak morderstwa, do rozwiązania jest sprawa uzdrowień. A Poirota zastąpił zapijaczony poeta-cynik. Fabuła jest przewrotnie perwersyjna, gorzka, zabawna, ale też niepozbawiona trafnych refleksji na temat życia.
Jeśli już na coś miałbym kręcić nosem (ale tak naprawdę to nie będę), to byłaby to obsada. Roger Allam dystansuje wszystkich w przedbiegach, co nie zawsze jest korzystne dla filmu. Kilka innych postaci jest bowiem na tyle barwnych i ciekawych, że trochę szkoda tego, że są tak bardzo w cieniu Allama.
Ocena: 8
Komentarze
Prześlij komentarz