Amanda (2018)
Bardzo standardowe filmidło. Choć tytuł odnosi się do 7-letniej dziewczynki, to jednak Amanda nie jest w centrum fabuły. Jest raczej symbolem odpowiedzialności w obliczu tragedii. Matka dziewczynki ginie w zamachu terrorystycznym. Ktoś musi się nią zająć. Naturalnym opiekunem zdaje się być jej wuj, który z matką dziewczynki utrzymywał bardzo bliskie kontakty i często się Amandą opiekował w przeszłości. Ale 24-latek sam z trudem sobie radzi z żałobą po stracie siostry, więc nie bardzo wie, jak się dogadać z dziewczynką, która też nie przepracowała bólu po stracie matki. "Amanda" opowiada o procesie, przez których muszą przejść i dziewczynka i przede wszystkim jej wuj.
Ten proces w filmie przybiera bardzo typową formę. Reżyser powtarza to, co w kinie mówiono już wielokrotnie i nie dodaje nic od siebie. Scenariusz jest poprawny, zdjęcia i montaż ok. Aktorsko film również poziom minimum osiągnął. Oglądać się to nieźle, ale nie zostawia po sobie najmniejszego śladu. Nie przekonał mnie emocjonalnie. Nie ma w sobie nic, co zachęcałoby mnie do głębszej refleksji. A i zestaw bohaterów nie robił wrażenia.
Ocena: 5
Ten proces w filmie przybiera bardzo typową formę. Reżyser powtarza to, co w kinie mówiono już wielokrotnie i nie dodaje nic od siebie. Scenariusz jest poprawny, zdjęcia i montaż ok. Aktorsko film również poziom minimum osiągnął. Oglądać się to nieźle, ale nie zostawia po sobie najmniejszego śladu. Nie przekonał mnie emocjonalnie. Nie ma w sobie nic, co zachęcałoby mnie do głębszej refleksji. A i zestaw bohaterów nie robił wrażenia.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz